Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich oraz że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
"Członkowie komisji są wybierani przez parlament"
Rzecznik rządu podczas późniejszej konferencji prasowej był pytany, czy członkowie komisji nie będą mieli zbyt daleko idących uprawnień takich jak dostęp do informacji niejawnych, czy zwolnienia z tajemnicy. Müller odpowiedział, że członkowie komisji są wybierani przez parlament - grono osób, które są wybrane w demokratycznych wyborach. Dodał, że na wiele stanowisk powołuje się osoby w ten sposób, wymienił tu RPO, czy prezesa NBP oraz sędziów TK.
To jest legitymacja demokratyczna do pełnienia tej funkcji. Jeśli kogoś to w jakiś sposób dziwi, albo podnosi zarzut, że to coś niewłaściwego, to zachęcam do zajrzenia do konstytucji, bo wiele jest takich organów wrażliwych, bardzo istotnych, które powoływane są przez Sejm. W związku z tym te osoby wybrane będą miały rękojmię parlamentu – powiedział Müller.
Dodał, że "na koniec jest kontrola sądowa decyzji, które podejmuje ta komisja". W związku z tym nie jest prawdą, że tutaj nie ma możliwości sądowej kontroli rozstrzygnięć tej komisji – stwierdził.
"Naruszyliśmy bardzo silne lobby"
Według niego, w przypadku tzw. komisji reprywatyzacyjnej, również na początku były obiekcje w tym zakresie, a "później się okazało, że komisja skutecznie wywalczyła wiele dobrych decyzji, które naruszyły to lobby reprywatyzacyjne warszawskie". Wtedy – dziwne, albo i nie dziwne – że też wiele osób protestowało, bo naruszaliśmy bardzo silne lobby, które przez lata w Warszawie dopuszczało się niezgodnych z prawem i moralnością działań - powiedział.
Müller był dopytywany o kwestię terminu, w jakim komisja miałaby zaprezentować raport z prac, czyli 17 września, i czy osoba, która zostałaby uznana winną będzie mogła startować w wyborach parlamentarnych.
Jeżeli komisja podejmie decyzję dotyczącą tzw. środków zaradczych lub podejmie decyzję dotyczące odebrania uprawnień, to jest zaskarżenie do sądu. W związku z tym do czasu rozstrzygnięcia sądowego ta osoba będzie dalej pełniła swoją funkcję. Naprawdę nie rozumiem tutaj obaw ze strony osób, które zgłaszają te uwagi – odpowiedział.
Müller był też pytany czy nie ma obaw, że to co wypłynie podczas prac komisji zostanie wykorzystane przez rosyjską lub białoruską propagandę. Wręcz przeciwnie. Jeśli Rosja lub Białoruś mają cokolwiek w tej chwili wykorzystywać, to to, że mają wiedzę o osobach, które wpływały na decyzje w polskim państwie. Na różnego rodzaju decyzje dotyczące energetyki czy innych spraw, które miały miejsce w ostatnich latach w Polsce i dzięki temu te osoby mogą być szantażowane. Jeśli takie rzeczy miałyby wychodzić na światło dzienne to będzie to tylko i wyłącznie dobre dla polskich spraw – ocenił. Zwrócił jednocześnie uwagę, że we Francji i w Niemczech działają już organy badające rosyjskie wpływy.
Müller: Komisja nie narusza trójpodziału władzy
Rzecznik rządu stwierdził również, że komisja nie narusza trójpodziału władzy, gdyż "na koniec decyzja w tej sprawie może być zaskarżona do sądu i sąd rozstrzyga w tej sytuacji". Müller został też zapytany czy PiS nie obawia się, że powołanie komisji nie wpłynie negatywnie na negocjacje z Brukselą ws. KPO. To jest narracja, którą powtarza opozycja i absolutnie się z nią nie zgadzam - opowiedział.
Rozumiem, że chcą podejmować tego typu działania, bo niektóre osoby, podobnie jak na przykład Gerhard Schroeder w Niemczech, obawiają się tego typu działań. Obawiają się tego, że wyjdą sprawy, które nie będą opinii publicznej raczej cieszyły, wręcz przeciwnie – przygnębiały, bo skala pewnego rodzaju zachowań może być obnażona – dodał rzecznik rządu.
Ustawa
Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 uchwalił 14 kwietnia br. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm.
Komisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
autor: Rafał Białkowski, Grzegorz Bruszewski