Oznacza to, że realizacja dotychczasowego planu ustabilizowania sytuacji może się opóźnić.
"Musi tam być znaczny przeciek. Pastylki paliwowe prawdopodobnie stopiły się i opadły, a proces ten mógł uszkodzić sam zbiornik ciśnieniowy i utworzyć dziurę" - powiedział na konferencji prasowej dyrektor generalny TEPCO Junichi Matsumoto.
Pracownicy uszkodzonej 11 marca przez trzęsienie ziemi i tsunami elektrowni pompowali wodę do czterech z łącznie sześciu bloków reaktorowych, by zgodnie z planem doprowadzić do stycznia rdzenie paliwowe do stanu "zimnego wyłączenia". W ten sposób chce się zaradzić największej katastrofie nuklearnej od czasu wybuchu reaktora w Czarnobylu w 1986 roku.
Po dokonanym wcześniej w tym tygodniu skorygowaniu wskaźnika ustalono, że w reaktorze nr 1 wody nie ma na poziomie pięciu metrów poniżej tego, na jakim w normalnych warunkach znajdują się wierzchołki czterometrowych prętów paliwowych. W efekcie znaczna część paliwa mogła ulec stopieniu.
Podobną jak w reaktorze nr 1 metodę stabilizowania sytuacji przewidziano dla reaktorów nr 2 i nr 3, ale według Matsumoto jest prawdopodobne, że również one mogą przeciekać w następstwie stopienia się prętów paliwowych i uszkodzenia obudowy.