Niemiecka prezydencja przedstawiła w poniedziałek ambasadorom państw członkowskich UE nową propozycję mechanizmu warunkowości w budżecie UE, w tym liczącego 750 mld euro funduszu odbudowy.
Z dokumentu wynika, że łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem płatności unijnych dla kraju członkowskiego.
Propozycja zakłada, że to Komisja Europejska będzie oceniała naruszenia praworządności przez kraje członkowskie. Decyzje ws. ewentualnego zawieszenia funduszy będzie z kolei podejmowała Rada UE. Zgodnie z niemieckim dokumentem kary za naruszenie praworządności - zawieszenie finansowania unijnego - byłyby podejmowane większością kwalifikowaną głosów państw członkowskich UE.
To duża zmiana w stosunku do pierwotnej propozycji KE z 2018 r., która zakładała, że odpowiednia większość państw musiałaby zablokować a nie zatwierdzać zawieszenie funduszy (tzw. odwrócona większość kwalifikowana). Taki system utrudniłby jakiemukolwiek państwu, w przypadku którego KE uzna łamanie zasad praworządności, odrzucenie kary.
Prezydencja niemiecka, przedstawiając nową, złagodzoną wersję, chce w ten sposób uzyskać poparcie dla propozycji krajów sceptycznych wobec mechanizmu.
Jourova była pytana, co sądzi o nowej propozycji, biorąc pod uwagę, że trudnej będzie uzyskać większość w Radzie UE, niż w sytuacji, gdyby przyjęty został pierwotny projekt.
Czeszka przyznała, że propozycja KE była "silniejsza" jeśli chodzi o system głosowania w Radzie UE. Mogą żyć z nową propozycją, która zmienia system głosowania, ponieważ wszystko będzie lepsze, niż jednomyślność, która nigdzie nie prowadzi i która stworzy kolejne sytuacje jak w przypadku procedury art. 7 - powiedziała. Dodała, ze cieszy ją, że negocjacje w sprawie mechanizmu trwają.