Mariusz Marszałkowski/Instytut Jagielloński: Jakie będą główne priorytety polityki nowej administracji prezydenta Bidena?

Reklama

Adam Reichardt: Po pierwsze, i przede wszystkim, obecnym priorytetem jest przygotowanie i realizowanie narodowej odpowiedzi na pandemię. Liczba zgonów w USA przekracza 3 tys. dziennie – to przekracza liczbę zgonów z ataków z 11 września 2001 roku – i to codziennie! Liczba nowych zakażeń przekracza 200 tys. dziennie. W niektórych stanach sytuacja wygląda dramatycznie.

Na razie polityka i wprowadzane restrykcje nie należą do rządu federalnego, a do każdego stanu osobno. Nie ma więc jednej, spójnej polityki zachowania wobec rozrastającej się pandemii.

Nowa administracja już ogłosiła, że od razu będzie współpracować ze wszystkimi gubernatorami, aby np. noszenie maseczek było wspólnym nakazem we wszystkich stanach. To oczywiście rodzi opór, zwłaszcza w stanach, które są z natury republikańskie i bardzo konserwatywne. Planem nowej administracji jest też podwojenie liczby punktów wykonywania testów. Na razie ich rozmieszczenie jest bardzo nierównomierne, w niektórych miejscach jest ich dostateczna liczba, a w innych cały czas ich brakuje. Chodzi o jak najszybszą pomoc dla osób, które już się zaraziły.

Trwa też dyskusja o wprowadzeniu narodowego programu szczepień. Rozmowy zaczęły się jeszcze w czasie urzędowania ustępującej administracji Trumpa. Biden będzie musiał to kontynuować, tak aby proces ten był realizowany bez zbędnej zwłoki.

Drugim priorytetem, który też jest związany z pandemią jest naprawa gospodarcza.

Plan Bidena polega na ogromnych inwestycjach w gospodarkę. Jest to plan podobny, który miał Obama po kryzysie z 2008 roku. Głównym celem jest rozwój infrastruktury, co doprowadzi do pobudzenia rynku pracy. Już teraz w USA 7 procent populacji znajduję się bez pracy. To jest bardzo wysoki i niebezpieczny wynik. Biden chce też inwestować w sektor produkcyjny, tak aby jak najwięcej towarów było produkowanych w Stanach Zjednoczonych. To duże wyzwanie dla administracji, bo będzie wiązało się ze wzrostem długu i prawdopodobnym wzrostem inflacji. Jednak nie ma lepszego rozwiązania, niż stymulacja gospodarki w czasie, kiedy nie ma podstawowego popytu ze strony konsumentów i przedsiębiorców.

Reklama

Trzecim priorytetem będzie polityka społeczna, a w szczególności problem związany z nierównością rasową – co miało swój wyraz w protestach Black Lives Matter. To będzie zadanie nie tylko dla Bidena, ale szczególnie na tym polu aktywna może być jego wiceprezydent Kamala Harris.

Czwartym priorytetem będzie tym razem kwestia współpracy międzynarodowej, a mianowicie sprawy klimatyczne. Agenda ta silnie wybrzmiewała podczas kampanii wyborczej i zapewne jednym z pierwszych jej efektów będzie powrót USA do porozumień paryskich, co zresztą Biden już zapowiedział. Były sekretarz stanu za czasów prezydentury Obamy, John Kerry ma być odpowiedzialny za politykę klimatyczną. Można to rozumieć w ten sposób, że kwestie klimatyczne będą istotnym komponentem polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych pod wodzą Joe Bidena. Poza klimatem, ważnym elementem będzie również współpraca międzynarodowa USA z partnerami, która mocno kulała pod rządami Trumpa. Hasłem Bidena było "Restore America’s Leadership" co oznacza przywrócenie amerykańskiego przywództwa na świecie. Pod tym pojęciem kryje się wiele elementów w tym, współpraca z NATO, powrót do dobrych relacji transatlantyckich, czy powrót do kwestii kontroli zbrojeń, co szczególnie tyczy się relacji z Rosją.

Jak może zmienić się polityka USA wobec państw Europy Środkowej i Wschodniej?

Zapewne będzie to wiązać się z większym zaangażowaniem w tym rejonie. Na pewno więcej uwagi poświęcone zostanie Ukrainie toczącej wojnę z Rosją. Biden jako wiceprezydent bardzo mocno zaangażował się w sprawy konfliktu ukraińsko-rosyjskiego po nielegalnej aneksji Krymu i rozpoczęciu działań zbrojnych w Donbasie. Był znany ze swojej sympatii i życzliwości wobec Ukrainy. Biden zna to środowisko, zna problemy Ukrainy. Ma też dostęp do wielu ludzi znających Ukrainę i to jest pozytywny aspekt. Otwartym pozostaje pytanie jak dużo tej uwagi starczy dla Ukrainy. Myślę, że Ukraina będzie stanowić ważny element w polityce odstraszania wobec Rosji, poprzez wspieranie euroatlantyckich aspiracji Kijowa. To też z drugiej strony będzie oznaczać większe przywiązanie do kwestii praworządności i walki z korupcją. Może to nawet oznaczać prowadzenie cichych walk z niektórymi oligarchami. Ważnym elementem będzie również Białoruś. Swietłana Cichanouska otrzymała oficjalne zaproszenie na inaugurację Bidena w styczniu. To jasny sygnał, że nowa administracja otwarcie wspiera opozycyjne ruchy na Białorusi. Może pojawić się większy nacisk na reżim Łukaszenki poprzez sankcje. To również jest powiązane z dążeniem Bidena do przywrócenia i pielęgnowania tradycyjnych, demokratycznych wartości na świecie. Ten element jest bez wątpienia związany od lat z demokratami, i na pewno będzie odgrywał ważną rolę w kontaktach międzynarodowych z innymi państwami.

Czy USA nadal będą realizować polityki odstraszania wobec Rosji, jak robiły to w ostatnich latach?

Jeżeli chodzi o relacje z Rosją, to uważam, że te relacje nie były jasne pod wodzą Trumpa. Trump personalnie szanował Putina, wielokrotnie wypowiadał się o nim w pozytywnych słowach. Putinowi zapewne też odpowiadał człowiek o tak chaotycznym charakterze, rządzący jego największym zagranicznym rywalem. Jednak mimo wszystko nie było żadnego resetu w relacjach z Rosją. Polityka odstraszania i wspierania wschodniej flanki NATO pozostała niezmieniona, a nawet w niektórych obszarach wzmocniona. Jednak niekonsekwencja USA spowodowała, że Rosja mogła działać jak chciała w innych regionach świata, w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. Przykładem tego jest oficjalne rosyjskie zaangażowanie militarne w Syrii czy nieoficjalne w Libii.

Trump był nastawiony krytycznie do NATO i sojuszu transatlantyckiego jako takiego. Z drugiej strony, niektórzy w jego administracji byli zdecydowanymi zwolennikami kursu proatlantyckiego. To się wiązało z dużym chaosem i dezorganizacją polityki zagranicznej USA. Wyrazem tego jest m.in. częsta rotacja sekretarzy oraz doradców, którzy często po kilku miesiącach współpracy z Trumpem zostawali przez niego w bardzo niewysublimowany sposób zwalniani. Trump był też przeciwnikiem budowy Nord Stream 2 i często chwalił takie kraje jak Polska za wydawanie odpowiednich pieniędzy na zbrojenia. Te słowa i krytyka wobec Niemiec były przyjmowane z reguły dość entuzjastycznie. Jak będzie z Bidenem?

Na pewno polityka zagraniczna będzie ujednolicona i nie będzie takich rozdźwięków jak w przypadku Trumpa i jego otoczenia. Biden będzie stawiał na współpracę, raczej nie będzie wyznawał zasady "dziel i rządź". Ameryka potrzebuje sojuszników w rywalizacji z Chinami, i Biden to doskonale rozumie. Klimat też jest świetnym polem do współpracy. Nie wydaje mi się jednak, aby Biden wrócił do polityki znanej z czasów Obamy. Świat zmienił się zbyt mocno. Na pewno będzie więcej relacji bilateralnych, co jest przeciwieństwem do multilateralnego podejścia USA z czasów Obamy. Biden powinien utrzymać twarde stanowisko wobec Nord Stream 2 oraz kwestii wzrostu pozycji Chin. Współpraca z Europą Środkową zostanie zachowana, a może nawet ulegnie wzmocnieniu, tak w ramach układów bilateralnych jak i w ramach NATO. Sekretarzem Stanu w administracji Bidena zostanie prawdopodobnie Anthony Blinken. To bardzo zaufany człowiek Bidena, z którym pracował w Senacie, potem był jego osobistym doradcą ds. bezpieczeństwa, kiedy Biden był wiceprezydentem. Jest profesjonalnym dyplomatą, który zna problemy międzynarodowe. Prezentuje bardzo ostre stanowisko wobec Rosji, podkreślając, że prezydent Biden będzie konsekwentny w byciu oponentem Putina. Na pewno będzie wzmacniał działania odstraszające NATO. Polityka USA może więc ulec zaostrzeniu, nie wiemy jak na to zareaguje Putin.

Czy zatem USA nadal będą popierać inicjatywę Trójmorza?

Poparcie dla Trójmorza zostanie zapewne utrzymane, ale nie jako wsparcie konkretnie dla projektu, a dla zintegrowanej polityki wobec całego regionu. Jak będzie to wyglądało w detalach, tego jeszcze nie wiemy. Nie padło wiele słów ze strony Bidena czy ludzi z nim związanych na ten temat. Projekt Trójmorza jest oczywiście szansą dla USA zarówno z perspektywy gospodarczej, jak i wizerunkowej. Tu nie będzie specjalnie dużych kontrowersji.

A jak będzie wyglądać polityka wobec Chin? Czy nie przejmą całej uwagi nowej administracji jak w czasie Obamy?

Myślę, że nie przejmą całej uwagi. Ale bez wątpienia wzrost znaczenia Chin jest ogromnym wyzwaniem dla USA i będzie stanowił ważny element polityki zagranicznej. Tu nie chodzi tylko o sprawy gospodarcze, ale o prymat w „rządzeniu” na świecie. Nie powinniśmy traktować kadencji Bidena jako „trzecią kadencję” Obamy. W samych Stanach trwa debata o tym, i wielu ekspertów twierdzi, że takie myślenie jest błędne. Po wstępnych nominacjach na ważne stanowiska państwowe możemy już dziś powiedzieć, że Biden to nie Obama bis. Nie będzie resetu z Rosją, nie będzie też przesadnego zwrotu ku Azji. Obama popełnił błędy, a Biden i jego administracja na pewno nie będą ich powtarzać. Tym błędem był m.in. reset z Rosją, jednak trzeba pamiętać, że lata 2009-2011 to były inne czasy i na świecie panowała inna sytuacja . Nie można tego przekładać na czasy dzisiejsze.

Jeżeli chodzi o same Chiny, myślę, że będzie wobec nich prowadzona ostra polityka, znacznie inna niż z czasów Obamy. Wydaje mi się, że twardy kurs Trumpa może tutaj zostać utrzymany. USA chodzi głównie o sprawiedliwe relacje w handlu, i to będzie w tych relacjach jednym z ważniejszych elementów.

---

Adam Reichardt, amerykański politolog i specjalista ds. międzynarodowych. Redaktor naczelny „New Eastern Europe”, współprowadzący podcast „Talk Eastern Europe”, członek rady redakcyjnej pisma „Central European Journal of International and Security Studies. Jako dziennikarz, pisał m.in. dla Dziennika Gazeta Prawna, Index on Censorship, The Atlantic Council oraz Politico.