Płace nie wzrosną nawet o wskaźnik inflacji. Wcześniej rząd zakładał wzrost płac na poziomie 3,3 proc. – inflacja plus 1 proc. Cięcia przyniosą budżetowi 800 mln zł.
Pomysł ministra finansów wpasowuje się w ogólnoeuropejski trend oszczędności na państwowej administracji. Tak robią rządy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii. Ale jest jedna zasadnicza różnica. Polacy w przeciwieństwie do największych państw Europy Zachodniej nie akceptują cięć. Z sondażu przeprowadzonego na zamówienie „DGP” przez instytut badawczy Homo Homini wynika, że 50 proc. Polaków nie ma zrozumienia dla cięć w administracji. Podobne badania przeprowadzone przez Instytut Harrisa i „FT” pokazują, że 75 proc. Europejczyków popiera działania rządu. Nie mamy nawet zrozumienia dla cięć w administracji – 40 proc. mówi im zdecydowanie „nie”.
Jeszcze gorzej jest w przypadku świadczeń socjalnych, ale tutaj akurat nie różnimy się od reszty świata. Na pytanie Homo Homini: Czy rząd powinien zamrozić podwyżki emerytur i rent oraz obniżyć zasiłki dla bezrobotnych, ponad 80 proc. z nas odpowiada „nie”.
Także w społeczeństwach UE zgoda na poszukiwanie oszczędności bezpośrednio w kieszeniach badanych wzbudza ogromny opór. Tylko 17 proc. Brytyjczyków i Francuzów opowiada się za oszczędnościami w służbie zdrowia i edukacji.
Reklama
Niemniej ogólne zrozumienie konieczności reform w UE jest bezprecedensowo wysokie – sięga 70 – 80 proc.
– Ludzie zrozumieli, że bez reform zagrożone są dalsze istnienie euro, stabilność państwa oraz ich własne oszczędności. Są gotowi do poświęceń, aby zachować to, co najważniejsze – mówi w rozmowie z „DGP” Simon Tilford, główny ekonomista londyńskiego Center for European Reform.
Marco Incerti, ekspert brukselskiego Centrum Europejskich Studiów Politycznych (CEPS), podkreśla, że politycy decydujący dziś o cięciach czy podnoszeniu wieku emerytalnego wcale nie są skazani na utratę władzy. – Mieszkańcy Unii mają świadomość, w jak trudnym położeniu znajdują się ich kraje. Dają reformom zielone światło.
U nas niecała połowa Polaków akceptuje trudne zmiany. To wynika z roszczeniowego podejścia do instytucji państwa. Z drugiej strony – jak mówi psycholog biznesu Jacek Santorski – Polacy nie mają zaufania do państwa i nie wierzą, że wyrzeczenia przyniosą im korzyści.
Trzeba tu dodać, że Polaków skutki kryzysu nie dotknęły tak bardzo jak Europejczyków na Zachodzie. Bezrobocie w Hiszpanii to już 20 proc., w Polsce 9,8 proc. Deficyt w Wielkiej Brytani przekroczył 10 proc. PKB, u nas 7,1 proc.
My wciąż czujemy się zieloną wyspą i nie bardzo dociera do nas prawda, że bez radykalnych reform to eldorado szybko się skończy.