Rosyjskie media powołując się na anonimowego przedstawiciela firmy przewozowej informowały, że kolejne ciężarówki pojadą w kierunku granicy podzielone na mniejsze grupy, aby nie stwarzać problemów na przejściu. Jednak podobno dziś nie będą przekraczać granicy.
W sprawie dalszych losów konwoju napływają sprzeczne informacje. Międzynarodowy Czerwony Krzyż podał, że strony ukraińska i rosyjska porozumiały się w sprawie wspólnej kontroli celnej i granicznej pierwszej grupy ciężarówek. Konwój miałby przejechać przez granicę pod kontrolą pracowników Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Organizacja twierdzi też, że czeka na potwierdzenie gwarancji bezpieczeństwa od walczących na Ukrainie, że konwój nie będzie atakowany.
Media informowały wcześniej, że Ukraina uznała przewożony przez ciężarówki towar za pomoc humanitarną. Zaś do Kijowa zostały wysłane deklaracje celne w celu ich akceptacji.
Strona ukraińska nie potwierdza tych doniesień i nadal oczekuje na dokładny spis zawartości ciężarówek jadących w konwoju.
Rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Andrij Łysenko poinformował, że w ciągu ostatniej doby zza rosyjskiej granicy znów wjechały transporty broni przeznaczone dla separatystów. Przez kontrolowany przez bojówki odcinek granicy w okolicach miejscowości Diakowe wjechały m.in. trzy systemy wyrzutni rakietowych "Grad".
Rosjanie wciąż też ostrzeliwują przez granicę pozycje ukraińskiej armii, naruszają też przestrzeń powietrzną Ukrainy, wysyłając tam samoloty bezzałogowe.
Andrij Łysenko podkreślił także, że tam gdzie walki toczą się w punktach zamieszkałych przez ludność cywilną ukraińska armia nie używa ciężkiej broni.
Według władz w Kijowie, ukraińska armia jest już w kontrolowanym do tej pory Ługańsku na wschodzie kraju. Przejęła kontrolę nad siedzibą milicji, położoną na północno- wschodnich przedmieściach, nad budynkiem zatknięto ukraińską flagę.
Prorosyjscy separatyści zestrzelili kolejny ukraiński myśliwiec MIG-29, który atakował ich pozycje na terenie obwodu ługańskiego. Pilot się katapultował i jak podano w dowództwie operacji antyterrorystycznej- został odnaleziony i przewieziony w bezpieczne miejsce.
Szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin uważa, że zagrożenie agresją ze strony Rosji jest bardzo poważne. w wywiadzie dla niemieckich mediów podkreślił, że
wojskowa pomoc z NATO pomogłaby w szybszym uregulowaniu konfliktu na wschodzie kraju, a operacja antyterrorystyczna przebiegłaby dużo sprawniej. Zachód wsparł Ukraińców m.in. kamizelkami kuloodpornymi i nowoczesnymi hełmami. Jednak konsekwentnie odmawia wysłania na Ukrainę broni.
Dziś wieczorem w Berlinie spotkają się szefowie dyplomacji Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji.