Ubiegłotygodniowe słowa Jamesa Comeya wywołały burzę w Polsce. Wypowiedź szefa FBI skrytykowały polskie władze, a szef MSZ Grzegorz Schetyna domagał się oficjalnych przeprosin od Waszyngtonu. Nad słowami Comeya ubolewał ambasador USA w Polsce Stephen Mull.

Reklama

CZYTAJ TAKŻE: Szef FBI przerwał milczenie. Przeprosin się nie doczekaliśmy>>>

Dyrektor Federalnego Biura Śledczego podczas obchodów Dnia Pamięci o Holokauście powiedział między innymi, że "wielu dobrych ludzi, którzy kochali swoje rodziny, pomagali sąsiadom i chodzili do kościoła, pomogło nazistom zamordować miliony ofiar".

Jak dowiedziała się "Wyborcza", stosowne przeprosiny zostały nawet napisane przez jeden z departamentów rządu USA. Z intencją, żeby ogłosił je Comey.

Tak miał brzmieć tekst przeprosin:

Upamiętniając 6 milionów żydowskich ofiar Holocaustu, źle się wyraziłem, opisując kontekst tamtych wydarzeń. W pełni zdaję sobie sprawę, że winowajcą nie jest Polska, która została zniszczona, była okupowana, zniewolona i sterroryzowana.

List z przeprosinami nie spodobał się jedmak w Białym Domu. Uznano, że "nie należy go publikować".

Według informacji "Wyborczej" powodem wstrzymania przeprosin ma być to, że administracja Obamy uchodzi za nieprzyjazną względem Izraela i musi dmuchać na zimne, by nie sprawiać wrażenia, że jest wroga wobec Żydów w ogóle. Ostatnio konflikt się zaostrzył, bo USA negocjują z Iranem w sprawie jego programu atomowego, a temu sprzeciwia się Izrael.