"Jak mamy głosować za programem, którego nie widzieliśmy? Z mediów dowiedzieliśmy się tylko, że dokument jest już w druku, że Platforma wycofała się w nim z pomysłu podatku liniowego i że jednym z jego autorów jest szef Instytut Obywatelskiego Jarosław Makowski. To się pechowo złożyło, bo ja akurat jestem za liniowym, a tego człowieka w życiu na oczy nie widziałem" - oburza się w rozmowie z "Wprost" jeden z posłów Platformy. Inny zapowiada, że nie weźmie udziału w głosowaniu. "W CDU program przyjmowany jest miesiącami, u nas przewodniczący przyniesie go w teczce i każe poprzeć" - przekonuje.

Reklama

Programu wyborczego PO nie poznali też posłowie o znanych nazwiskach, choć spoza kierownictwa PO. "Nie czytałem tego dokumentu" - przyznaje Antoni Mężydło. To samo mówi Jacek Żelek. On jednak stara się bagatelizować całe zamieszanie z programami wyborczymi. "Przy naszej ordynacji wyborczej zwycięska partia i tak zawsze jest skazana na negocjacje z koalicjantem i poszukiwanie kompromisów" - stwierdza. Jarosław Gowin z kolei ubolewa, że w partii nie było wewnętrznych konsultacji, tak jak to było cztery lata temu.

Jednak jeden z autorów dokumentu, Rafał Grupiński, zapewnia, że w pracach nad nim udział wziąć mógł każdy. "Wielokrotnie proponowaliśmy posłom udział w pracach dotyczących spraw, którymi na co dzień zajmują się w komisjach. Kto chciał, mógł skorzystać" - zapewnia. Jego słowa stają jednak w sprzeczności z opinią innego posła PO. "To nieprawda. Wielokrotnie dopytywałem o program i zawsze odprawiano mnie z kwitkiem" - stwierdził wspominany wcześniej zwolennik podatku liniowego.