Domagają się też szybkiej reformy spółki Przewozy Regionalne. Przewoźnik jest dziś zadłużony i grozi mu upadłość. Szef związku maszynistów Leszek Miętek narzeka, że obecna minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak nie dość, że nie podjęła żadnych konkretnych działań, to jeszcze nie znalazła czasu, by się spotkać.

Reklama

Związkowcy podkreślają, że o poprawie bezpieczeństwa na kolei mówi się od prawie trzech lat, czyli od czasu katastrofy kolejowej pod Szczekocinami.

Na początku marca 2012 roku, w czołowym zderzeniu dwóch pociągów zginęło 16 osób, a prawie 60 zostało rannych. Przyczyną były błędy pracowników PKP Polskie Linie Kolejowe. Związkowcy zażądali wtedy zmian w procedurach bezpieczeństwa. Domagali się też regulacji, które zlikwidują patologiczne zjawiska związane z czasem pracy kolejarzy. Leszek Miętek utrzymuje, że niektórzy maszyniści prowadzą pociągi nawet 24 godziny bez przerwy.

Pogotowie strajkowe nie oznacza dodatkowych utrudnień dla pasażerów. Te pojawiłyby się w przypadku strajku. Ale szef kolejarskiej Solidarności Henryk Grymel mówi, że jest on ostatecznością. Związkowiec zaznaczył, że z reguły takie protesty utrudniają życie nie tym, co trzeba. Cierpią pasażerowie, a powinni decydenci, czyli szefowie spółek kolejowych i rządowi urzędnicy - podsumował Grymel.

Związkowcy domagają się też rozmów z premier Ewą Kopacz. Grożą, że jeśli rząd nie podejmie dialogu, zorganizują uliczne protesty. Nie powiedzieli jednak, jak długo będą czekać.