W rozmowie z "Galą" córka tragicznie zmarłej Pierwszej Pary wyjaśnia: "Zdecydowałam się wyjść do mediów, bo chcę dać świadectwo. Do tej pory unikałam mediów. Teraz robię to ze względu na pamięć o rodzicach. Nie chcę milczeć". Zapewnia jednocześnie, że nie będzie uczestniczyć w kampanii prezydenckiej: "Nie chcę, żeby mówiono, że zbijam kapitał polityczny na litości i żalu. Choć najchętniej jeździłabym teraz z całą rodziną i ze stryjem po Polsce".

Reklama

W wywiadzie Marta Kaczyńska opowiada, jak na informację o śmierci dziadków zareagowały jej córeczki - Ewa i Martyna. "Starałam się ich nie oszukiwać. Wzięłam je delikatnie za ręce, klęknęłam i powiedziałam spokojnie: <<Stało się coś złego. Rozbił się samolot. Dziadek Leszek i babcia Marylka nie żyją>>. Ewa nie chciała mi wierzyć. Powiedziała potem, że uwierzyła, gdy zobaczyła dwie trumny. Martynka wciąż to trawi. Jak mantrę powtarza: <<Samolot się rozbił, dziadek i babcia nie żyją>>".

Zapytana o miejsce pochówku prezydenckiej pary, Marta Kaczyńska mówi, że Wawel to właściwe miejsce, choć nie od razu była za. "Gdy padła propozycja tego miejsca pochówku, długo się naradzaliśmy ze stryjem. To my dwoje podjęliśmy ostateczną decyzję. Długo się wahaliśmy, bo cała nasza rodzina leży na Powązkach" - wyjaśnia "Ale kiedy ostatnio byłam na Wawelu i o zmroku zwiedzałam krypty z księdzem proboszczem, poczułam, że dobrze się stało, że oni tam leżą. Poza tym mam tu, w domu, kawałek marmuru z grobowca rodziców. Będę jeździć do Krakowa, jak tylko się uda" - zapewnia córka Lecha i Marii Kaczyńskich.

"Tak. Budzę się (w nocy). Jestem zlana potem. To jest we mnie..." - wyjawia Marta Kaczyńska. "To jakby ktoś wyszarpał część mnie. I człowiek zostaje taki bezradny. Rozpacz mija. Ale został ból. Taki tlący się ból. Rana, o której wiem, że się nie zagoi..." - mówi. Dodaje też: "Trzeba siły, żeby porządkować wspomnienia po nich. Ale ja nie myślę, że robię porządek po nich, lecz dla nich. Wyłączam emocje. Bo inaczej nie dałabym rady".

Reklama

W wywiadzie dla "Gali" Kaczyńska opowiada też o swoim związku z drugim mężem, Marcinem Dubienieckim. Dementuje też pogłoski, że Jarosław Kaczyński nie pojawił się na ślubie, ponieważ rodzina Dubienieckiego kojarzona jest z SLD. "Opiekował się swoją mamą!" - wyjaśnia. Kaczyńska nie wyklucza, że w przyszłości mogłaby kandydować do Sejmu. "Na razie chciałabym zająć się założeniem fundacji i budowaniem Instytutu Lecha Kaczyńskiego. Kontynuować to, co oni zaczęli" - mówi w rozmowie z "Galą"