PAP: Jan Paweł II w swoich encyklikach społecznych domagał się, by rządzący państwami kierowali się zasadami solidaryzmu społecznego, przeciwstawiając się wykluczeniu osób pozbawionych szans rozwoju. Czy zdaniem księdza kardynała polscy politycy realizują ten apel?
Kard. Nycz: Papież w swoich encyklikach podkreślał godność osoby ludzkiej, bez względu na jej wyznanie czy kulturę. Głosił przede wszystkim orędzie Ewangelii, zastosowane do wymiarów życia społecznego, poczynając od rodziny poprzez systemy gospodarcze, polityczne. Ojciec Święty zwracał uwagę na obecność katolików i chrześcijan we wszystkich wymiarach życia społecznego, także w wymiarze życia politycznego. Jan Paweł II podkreślał, czemu ma służyć polityka: roztropnej trosce o dobro wspólne. Politycy muszą stawiać sobie pytania: jaka jest ich troska o dobro wspólne? Czy nie troszczą się tylko o dobro własnej partii i o dobro siebie samego? Czy ta troska jest roztropna?
PAP: Czy beatyfikacja Jana Pawła II, przypomnienie jego przesłania, może wpłynąć na wyciszenie sporów politycznych, a tym samym przyczynić się do zniwelowania podziałów społecznych, zwłaszcza w kontekście wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej?
Kard. Nycz: Pamiętamy, że po śmierci papieża potrafiliśmy być razem. Jestem przekonany, że nic się nie zmienia na zawsze. Chciałbym bardzo, aby beatyfikacja Jana Pawła II pomogła pojednać się ludziom, którzy zajmują się polityką. Mam nadzieję, że przynajmniej zawieszą broń i dadzą sobie czas na refleksję, na zastanowienie. Czy tak się stanie? Wiem, że nie jest to proste, zwłaszcza, że mamy rok wyborczy, który ma swoje prawa i prawdopodobnie będzie rzutował na to, co się wydarzy.
PAP: Zdaniem księdza kardynała, beatyfikacja Jana Pawła II może mieć wpływ na wybory parlamentarne i przewodnictwo Polski w UE?
Kard. Nycz: Nie upolityczniajmy tego wydarzenia. Beatyfikacja jest przede wszystkim wydarzeniem kościelno-religijnym. Natomiast jest sprawą każdego człowieka, który uważa się za wierzącego, w jaki sposób w swoim życiu odzwierciedli nauczanie Jana Pawła II. Trzeba sobie postawić pytanie: czy wszyscy zrobiliśmy dość dużo w czasie ostatnich ponad 20 lat demokracji, by wykorzystać otrzymaną szansę? To nie może być robienie rachunku sumienia przez bicie się w cudze piersi. Pytanie musi być postawione w kontekście życia społecznego i politycznego. Trzeba także zapytać, czy Kościół zrobił wszystko? Czy konkretna parafia zrobiła wszystko? Czy konkretna rodzina zrobiła wszystko? Bo efekt życia społecznego i publicznego nie zależy tylko od rządzących.
PAP: Biskupi podkreślają, że beatyfikacja Jana Pawła II wymaga odpowiedzi każdego katolika. Na czym ma ona polegać?
Kard. Nycz: Każdy z nas musi zrobić rachunek sumienia z pontyfikatu Jana Pawła II. Co zrobiłem z tym wszystkim, czego się dowiedziałem, co usłyszałem, co zobaczyłem przez pontyfikat Jana Pawła II? Co zostało we mnie z tego, co usłyszałem w jego nauczaniu, kazaniach? Co wprowadziłem w swoje życie, jeśli chodzi o przykład jaki on nam dawał, jego sposób modlitwy? Beatyfikacja przybliża nam to wszystko na nowo, jakby daje nam papieża w nowy sposób.
PAP: Badania socjologiczne pokazują, że w Polsce coraz bardziej preferowany jest styl życia sprzeczny z nauczaniem Jana Pawła II. Czy przesłanie papieża może jeszcze wpływać na postawy społeczne?
Kard. Nycz: Na pewno ma szansę, ponieważ nigdy nie jest tak, że wszyscy od razu usłyszawszy jedno czy drugie kazanie, staniemy się lepsi. Jesteśmy słabi i grzeszni. Stąd też można postawić racjonalne pytanie, jeśli ktoś mi mówi, że wpływ świata zachodniego jest większy na człowieka, to ja się pytam, jakie byłoby nasze życie, gdyby w ogóle nie było nauczania Jana Pawła II? Czy nie bylibyśmy jeszcze bardziej słabi, jeszcze bardziej bezbronni wobec współczesnego świata?
PAP: Jak ksiądz kardynał wspomina Jana Pawła II? Jakim był człowiekiem?
Kard. Nycz: Pamiętam Karola Wojtyłę przede wszystkim jako człowieka, który mi imponował w Krakowie, i potem, kiedy był papieżem. W swoim życiu, zarówno tym intelektualnym, jak i duszpasterskim był poświęcony Bogu i Kościołowi. Nie dostrzegłem w jego działaniach cienia etatyzacji w podejściu do powołania. Nie dzielił czasu na ten, który daje Kościołowi, jako kapłan, biskup czy papież oraz na czas dla siebie. Studenci, z którymi wyjeżdżał w latach 50. na kajaki, na narty, podkreślali, że on był z nimi całą dobę. Przy nich się modlił, niczego nie ukrywał. Był bratem i ojcem. Takim był jako kapłan, biskup i kardynał; i takim pozostał w Watykanie.
Czasem udawało mi się go podpatrzeć jako biskupa, jako kardynała, kiedy odprawiał mszę św. na Wawelu. Pamiętam wzruszający wyraz twarzy, to jego niezwykłe skupienie, zatopienie w Bogu, nawet wtedy, kiedy jako papież już z powodu choroby, drżącą ręką podnosił kielich mszalny. Pamiętam, kiedy na Błoniach Krakowskich, chór już skończył śpiewać, papież nie przerywał modlitwy, przez dwie, trzy minuty była wielka cisza.
Jan Paweł II potrafił nawiązywać kontakt z każdym człowiekiem, ale także z tłumami, co było widać podczas pielgrzymek, na pl. Św. Piotra, począwszy od pierwszego przemówienia, kiedy podczas inauguracji pontyfikatu mówił: "Nie lękajcie się!". Widoczne to było również podczas spotkań z młodzieżą. Papież kiedy widział, że przygotowany tekst nie chwyta, bo był zbyt teoretyczny, potrafił przejść w rozmowę, w której stawiał pytania i na nie odpowiadał. Papież potrafił dostrzegać w tłumie pojedynczych ludzi. Szczególną uwagę zwracał na ludzi biednych i chorych. To nie anegdota, że pani, która sprzątała jego mieszkanie, musiała pilnować jego spodni, koszul, bo rozdawał wszystko ubogim. Pomagał wielu rodzinom, dawał pieniądze, kierował do lekarza.
PAP: Jaki będzie wpływ beatyfikacji Jana Pawła II na kult nowego błogosławionego?
Kard. Nycz: Kult Jana Pawła II przeżywa swój rozwój. Tu nie chodzi tylko o emocjonalną intensywność - taką, jaka była po śmierci papieża i już nigdy prawdopodobnie się nie powtórzy. Kult nowego błogosławionego musi się rozwijać przede wszystkim według pewnych podstawowych prawideł teologicznych, tzn. pośrednictwo, orędownictwo i wstawiennictwo. Drugi wymiar kultu dotyczy naśladowania nowego błogosławionego. Święci są nam dani po to, żeby nam pokazać jak iść drogą świętości. Trzecim wymiarem kultu jest to, że błogosławiony staje się patronem różnych środowisk, parafii. Jeszcze innym wymiarem kultu są znaki, pamiątki, które po sobie zostawił błogosławiony - relikwie, ale one nie są najważniejsze. Nie można odwracać tej kolejności i koncentrować się tylko na relikwiach.
PAP: W jaki sposób Kościół zamierza przybliżać osobę Jana Pawła II i jego przesłanie?
Kard. Nycz: Beatyfikacja jest największą rzeczą, jaką Kościół robi dla przybliżania osoby Jana Pawła II. Potem wszystko zależy od nas, od pracy Kościoła lokalnego, Kościoła diecezjalnego, Kościoła na poziomie parafii, od głoszonych kazań, od świadectwa ludzi świeckich, od pracy różnych grup katolików, które będą podejmować tematykę papieża, od katechezy. Pamiętać należy jednak o tym, że celem działalności Kościoła jest przede wszystkim prowadzenie ludzi do Chrystusa i przez Chrystusa do Boga. Papież nie może stanąć na tej drodze. Jan Paweł II nigdy nie przywiązywał ludzi do siebie, tylko prowadził do Chrystusa. Także po beatyfikacji Jan Paweł II nie może nas zatrzymywać na sobie i on by tego nie chciał.