Następnego dnia w dodatku nadzwyczajnym "Express Poranny" dodawał ducha narodowi pisząc, że "Anglia i Francja przystąpiły do wojny przeciw rozbójnikom świata", a "wielki front wolności ocali świat przed nieustannymi zbrodniami szaleńca". W podobnym tonie pisał "Goniec Warszawski". Gazeta ta dodała jednak, że od 1 września naszym żołnierzom udało się zniszczyć 100 czołgów i 37 samolotów wroga. Te same informacje o stratach wroga podawał również "Express Poranny", który wspominał też o "lwach Westerplatte".

Kolejne dni przynosiły kolejne fantastyczne informacje o sukcesach Polski oraz o zbrojnej akcji naszych sojuszników. 4 września "Goniec Warszawski" pisze, że "armia polska wytrzymała uderzenie całej militarnej potęgi niemieckiej", sparaliżowano też "błyskawiczny atak niemiecki", a nasi żołnierze przekroczyli granice wroga. "Kurier Poznański" podawał zaś tylko komunikaty sztabu głównego oraz wspominał o kłopotach gospodarczych Niemiec. 4 września "Express Poranny" pisze o "zbrodniczej ręce hitlerowskiego barbarzyństwa", która "nie zawahała się obrzucić bombami Jasną Górę". Dodano też komunikat, że wojska nasze "ścigają wroga na terytorium Niemiec w rejonie Leszna i Rawicza".

5 września przyniósł informacje "Expressu Porannego" o "Niemcach wziętych w dwa ognie" – porty niemieckie mieli zbombardować angielscy piloci, do akcji mieli też wejść żołnierze francuscy, a polska kawaleria wkroczyła do Prus Wschodnich. Następnego dnia w polskiej prasie pojawiły się kolejne komunikaty, które miały przekonać naród, że zwycięstwo jest blisko. Doniesienia Gońca Warszawskiego" mówiły o zatopieniu największego niemieckiego pancernika oraz o akcji wojsk francuskich, które sforsowały Mozelę i przekroczyły Linię Zygfryda.

Oczu nie mydlił "Kurjer Warszawski". 5 września redakcja zdecydowała się pokazać zdjęcia zniszczeń po niemieckich bombardowaniach Grodziska Mazowieckiego. Jednocześnie jednak opublikowano też zdjęcia zniszczonego niemieckiego bombowca oraz grupy jeńców. Dzień później – w przeciwieństwie do innych tytułów warszawskich – nie ma mowy o triumfalnych i zwycięskich atakach – są za to kolejne fotografie zniszczeń. Tym razem już Warszawy.

8 września "Goniec Warszawski informował zaś, że wojska francusko-angielskie poruszają się naprzód. "Express Poranny" uspokajał, pisząc o przygotowywanym ataku francuskiej armii. 13 września zaś gazeta informowała o załamaniu niemieckiej ofensywy w Polsce, powstaniach w okupowanych miastach oraz o zwycięskich atakach sprzymierzeńców. Gazeta wspominała też o wielkich stratach Niemców w Polsce. W prawdziwym życiu 12 września wspólne dowództwo francusko-angielskie postanowiło, by nie rozpoczynać żadnych akcji zaczepnych na froncie zachodnim, mimo zdecydowanej przewagi na lądzie na morzu i powietrzu. Rząd polski oszukano zaś, mówiąc, że ofensywa została przełożona na 20 września.

"Kurjer" 12 września opublikował długi opis zniszczeń w Warszawie i informacje o kolejnych nalotach. 18 września gazeta relacjonowała sytuację wojenną w Polsce, pisała o walczących obrońcach Helu i Oksywia oraz pogłoskach o "sforsowaniu Bałtyku przez Anglików". Jednocześnie stara się wlać trochę optymizmu, podając informacje o sukcesach aliantów na froncie zachodnim.

14 września "Express Poranny" wspominał o odebraniu Niemcom Łodzi i wzięciu niemieckiej armii w kleszcze pod Warszawą. Podawano też fałszywe informacje o dwóch klinach alianckich na froncie zachodnim, które wdzierają się w głąb Niemiec. Dzień później pisano w "Expressie Porannym" o zwycięstwie polskim pod Łowiczem oraz o "bezskutecznych atakach na Warszawę i Lwów". Gazeta twierdziła też, że pod Warszawą niemieckim czołgom zabrakło paliwa.

17 września "Express Poranny" pisze o "rozpaczliwych kontratakach niemieckich" na alianckie siły zdobywające linię Zygfryda oraz o bombardowaniach Berlina przez eskadry polskich i francuskich samolotów. "Ważniejsze węzły kolejowe, łączące Berlin z ośrodkami przemysłowymi zostały zniszczone" – czytamy. Jednocześnie jednak mimo tych sukcesów gazeta opublikowała odezwę Naczelnego Wodza, by bronić Warszawy, oraz apel Stefana Starzyńskiego, by w mieście pozostali tylko jego mieszkańcy, wszyscy inni powinni opuścić stolicę.
W następnych dniach zarówno "Goniec Warszawski", jak i "Express Poranny" relacjonują kolejne zwycięskie kontrofensywy polskiej armii. Nie było jednak ani jednego komunikatu o sowieckiej inwazji na Polskę z 17 września. 19 września "Express Poranny" podał, że wkrótce załamie się front, bo Niemcy nie panują nad terenami, które zdobyli. To były jednak już ostatnie akordy kampanii wrześniowej.

Wreszcie 19 września "Kurjer Warszawski" donosił o przekroczeniu granicy wschodniej przez Sowietów, którzy "pod płaszczykiem obrony ludności, gwałcą pakt nieagresji". Spowodowało to "protest polski w Moskwie". 20 września redakcja starała się jeszcze zdementować plotki, jakoby Wódz Naczelny, marszałek Edward Śmigły-Rydz uciekł z kraju. Informowano, że marszałek "znajduje się w głównej kwaterze wojsk polskich". W rzeczywistości Śmigły, rząd i prezydent przekroczyli granicę rumuńską 17 września na wieść o wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski.

20 września "Express" wspominał o odrzuceniu przez armię Niemców pod Warszawą oraz o kolejnej ofensywie francuskiej. Mniej optymistycznie już brzmiał "Goniec Warszawski", który choć podawał, że walka trwa na wszystkich frontach, to jednak powstrzymał się już od komunikatów o "polskich zwycięstwach" i sojuszniczych akcjach na Zachodzie (wydanie z 22 września 1939 r.).

Na kilka dni przed kapitulacją stolicy "Express Poranny" jeszcze pisał o odrzuceniu Niemców pod Lwowem czy o bohaterskich bojach pod Warszawą. Dzień przed kapitulacją miasta podano, że mimo huraganowego ognia artylerii Niemcy ani o krok "nie zbliżyli się do stolicy". Wspominano też już o wkroczeniu "sowietów" oraz o tajnym pakcie Ribbentrop-Mołotow. "Express Poranny" uspokajał jednak, że obie strony domagają się zmian w traktacie. "Najwięcej boli Niemcy fakt, że wojska sowieckie zajęły zagłębie naftowe w Małopolsce. Wobec tej przykrej dla Rzeszy niespodzianki wojska niemieckie cofnęły się z szeregu punktów znacznie na zachód" – czytamy w gazecie.

To już był jednak koniec.

28 września skapitulowała Warszawa, a polskie gazety stały się hitlerowskimi gadzinówkami, publikującymi tylko informacje niemieckiej propagandy. 30 września ukazał się jeszcze "Express Poranny", w którym opublikowano oświadczenie dowództwa Armii "Warszawa" o kapitulacji i zarządzenie prezydenta miasta m.in. o konieczności oddania wszelkiej broni. Stefan Starzyński apelował, by nie wychodzić z domów bez potrzeby nawet w dzień, zaś "od 19 do 5 chodzenie po mieście grozi śmiercią, a bramy domów muszą być zamknięte na klucz".