Zwierciadło urządzenia przeszło właśnie pomyślnie testy w symulowanych warunkach próżni kosmicznej.

Teleskop Webba został skonstruowany z myślą badaniu odległych gwiazd i galaktyk. Zacznie działać prawdopodobnie w roku 2013. Jednak najciekawsze nie jest to, co będzie robił, lecz miejsce, gdzie zostanie umieszczony. Zamiast bowiem "po bożemu" tradycyjnie orbitować dookoła Ziemi, Webb usadowi się w tzw. drugim punkcie Lagrange'a dla Ziemi i Słońca.

Czym jest ów punkt? Otóż w XVIII wieku matematyków zajmował tzw. problem trzech ciał: jak w przestrzeni kosmicznej umieścić i wprawić w ruch trzy masywne ciała tak, by układ był stabilny, tj. żadne ani nie uciekło, ani nie zostało ściągnięte siłą grawitacji na inne. Joseph-Louis Lagrange rozwiązał szczególny przypadek tego zagadnienia, gdy pierwszym z tych ciał jest Słońce, drugim krążąca wokół niego Ziemia, a trzecie musi się dopasować do dwóch pierwszych.

Wyznaczył pięć takich punktów, w których ów trzeci obiekt musi się znaleźć. Punkty numer cztery i pięć są wierzchołkami trójkąta równobocznego, którego podstawą jest oś Ziemia - Słońce. Są więc bardzo daleko od naszej planety. Punkt numer trzy znajduje się po przeciwnej stronie naszej gwiazdy, a więc także kawał drogi od nas. Punkty pierwszy i drugi znajdują się "zaledwie" 1,5 mln km od Ziemi (mniej więcej cztery razy dalej niż Księżyc). Drugi punkt Lagrange'a, w którym zostanie umieszczony teleskop Webba, to miejsce, z którego Ziemia przesłania Słońce.

To położenie zostało wybrane nieprzypadkowo. Teleskop Webba będzie obserwował kosmos w podczerwieni. By pomiarów nic nie zakłóciło, należy go odizolować od potężnych źródeł tego promieniowania, jakimi są Ziemia i Słońce. Da się to zrobić, gdy obydwa te obiekty znajdują się, z punktu widzenia kosmicznego obserwatorium, w jednej linii. Wówczas teleskop będzie się osłaniać przed nimi tarczą termiczną, która stanowi jeden z elementów jego konstrukcji.







Reklama