Kto przestawił czas?
Pierwszy na pomysł wprowadzenia czasu letniego wpadł Benjamin Franklin. Amerykański uczony i polityk twierdził, że ludzie, którzy wstają wcześniej i później kładą spać, są znacznie zdrowsi. Ze względu jednak na brak stref czasowych i dokładnego pomiaru czasu, pomysły Amerykanina przeszły bez echa. Wrócił do nich dopiero nowozelandzki entomolog George Vernon Hudson.
Zmiany wprowadzono jednak dopiero w czasie pierwszej wojny światowej. Niemcy i Austro-Węgry uznały, że przesuwając zegar o godzinę, da się zaoszczędzić węgiel, tak niezbędny w czasie działań wojennych. W ślad za nimi poszły inne mocarstwa. Po wojnie ze zmian czasowych zrezygnowano, jednak w czasach kryzysu energetycznego w latach 70. wrócono do tych pomysłów.
Co nam to daje?
Od tamtego czasu naukowcy, ekonomiści, sportowcy i lekarze spierają się o wady i zalety takiego rozwiązania.
Ekonomiczne zalety zmiany czasu na czas letni zachwala biznes rozrywkowy i sportowy - dzięki temu, że dłużej jest jasno, ludzie chętniej zajmują się sportem czy spędzają czas na dworze. Co oznacza, że wydają więcej pieniędzy na swoje hobby. Z drugiej jednak strony ekonomiści wyliczyli, że dwukrotne koszty zmiany czasu w Stanach Zjednoczonych to 2,93 dolara na osobę - to czas, który ludzie mogliby wykorzystać do pracy. Według tych wyliczeń Amerykanie "wydają" więc łącznie ponad 1,7 miliarda dolarów na przestawienie zegarków.
W czym nam to przeszkadza?
Przeciwnicy zmiany czasu twierdzą za to, że upadł mit o największej zalecie zmiany czasu - oszczędności energii. Naukowcy powołują się na przykład stanu Indiana - pisze "New York Times". Gdy w 2006 roku wprowadzono tam zmianę czasu z zimowego na letni, zużycie energii wzrosło. Owszem, nie trzeba było włączać światła wcześniej, ale za to więcej prądu wymagały klimatyzatory. Uczeni ostrzegają więc, że w krajach o klimacie gorącym wydłużenie dnia tylko doprowadzi do większych wydatków.
Krytycy zmiany czasu powołują się też na statystyki medyczne. Zdaniem lekarzy, dwukrotne przestawienie zegara w ciągu roku rozregulowuje nasz zegar biologiczny. Zdaniem uczonych, osoby pozbawione godziny snu mają problemy z koncentracją i pamięcią, co prowadzi do przemęczenia i przysypiania w pracy. Te problemy mogą potrwać nawet kilka tygodni. To z kolei prowadzi do kilkudniowego spadku produktywności po zmianie czasu, jak też zwiększa ilość wypadków w pracy - informuje "Business Insider".
Lekarze wiążą też zmianę czasu na letni ze zwiększoną ilością zawałów. Zdaniem "Business Insider" godzina snu mniej skraca czas na regenerację organizmu i zwiększa poziom stresu. Okazuje się też, że gdy w październiku cofamy zegar o godzinę, ilość ataków serca znacząco spada.
Z drugiej jednak strony, zwolennicy zmiany czasu powołują się na statystyki drogowe - w okresie od marca do października spada ilość zabitych osób na drogach - jest widniej w godzinach szczytu, więc nie ma problemu choćby z oceną odległości. Jak więc obliczył portal sciencedirect.com, zmiana czasu uratuje życie kilkuset osób.
Jak widać zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy czasu letniego mają swoje argumenty, swoich naukowców i swoje badania, które potwierdzają ich tezy. Nic więc dziwnego, że część państw twardo zostaje przy pomyśle zmiany czasu, inne zaś rezygnują z przestawienia zegarków.
ZOBACZ TAKŻE:Cztery proste zmiany, a ryzyko zawału mocno spada>>>