Gazeta rozpisuje się na temat "spektakularnego sukcesu polskiej edukacji". Jak twierdzi, mają o tym świadczyć wyniki międzynarodowych porównań umiejętności uczniów, jak choćby badanie PISA - przeprowadzane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. W badaniu z 2000 roku wyniki polskich uczniów były jeszcze poniżej średniej wśród krajów OECD.
"Od tamtego czasu polscy uczniowie stale poprawiają się we wszystkich trzech dziedzinach (czytanie, liczenie, nauki przyrodnicze - red.), a dziś system edukacji tego kraju jest jednym z najskuteczniejszych w międzynarodowych badaniach porównawczych" – pisze korespondent gazety z Brukseli Tobias Kaiser. Podkreśla, że już w ostatnim badaniu PISA sprzed pandemii, które zostało przeprowadzone w 2018 roku, "polskie szkoły były w światowej czołówce w każdej z podstawowych umiejętności".
"Gra w jednej lidze z Singapurem czy Szanghajem"
"Die Welt" powołuje się na słowa eksperta w dziedzinie edukacji Tomasza Gajderowicza z Uniwersytetu Warszawskiego, który jest zdania, że "wyniki polskich uczniów poprawiły się spektakularnie w minionych 20 latach". Z całego świata zgłaszają się eksperci edukacyjni, którzy chcą wiedzieć, jak tego dokonaliśmy – mówi Gajderowicz dziennikowi.
Dodaje, że Warszawa, która - jako ponadmilionowe miasto została odrębnie potraktowana w badaniu PISA - "należy do miejsc z najskuteczniejszym systemem edukacji na świecie". Co więcej: "Gra w jednej lidze z Singapurem czy Szanghajem". Spośród krajów UE podobnie dobrze do Polski wypada jedynie Estonia.
Radykalna reforma
"Die Welt" zwraca uwagę na fakt, że doświadczenia Polski są interesujące dla innych państw także dlatego, że w porównaniu międzynarodowym kraj ten "nie wydaje szczególnie dużo pieniędzy na oświatę".
Niemcy mogą się wiele nauczyć od Polaków. W porównaniu z Niemcami i innymi krajami uprzemysłowionymi Polska mało wydaje na edukację, a mimo to polscy uczniowie osiągają świetne wyniki, które od lat się poprawiają – mówi cytowany w "Die Welt" Andreas Schleicher, osoba odpowiedzialnaw OECD za badania PISA.
Zarówno Schleicher jak również inni eksperci twierdzą, że sukcesy systemu edukacji są rezultatem radykalnej reformy szkolnictwa pod koniec 1990 roku, kiedy to m.in. zaktualizowano programy nauczania, zmodernizowano przedszkola, wprowadzono obowiązkową zerówkę i zlikwidowano małe wiejskie szkoły, w których wcześniej nauczyciele uczyli kilka poziomów jednocześnie.
"Jedną z najważniejszych zmian była jednak całkiem nowa struktura systemu szkolnictwa, na której skorzystali przede wszystkim słabsi uczniowie. Wcześniej osiągający słabsze wyniki uczniowie opuszczali szkołę podstawową po ośmiu latach i z reguły zaczynali dwuletnią naukę zawodu w szkole zawodowej. Ta droga edukacji była stygmatyzacją, ten, kto ją wybierał, uchodził za nieudacznika" - pisze "Die Welt".
W opinii Schleichera takie szkoły "niemal nie dawały uczniom perspektyw na przyszłość". Wskutek reformy skrócono też naukę w szkołach podstawowych do sześciu lat i wprowadzono gimnazja, przypomina niemiecka gazeta.
"Niemcy mogą się nauczyć od Polski odwagi"
Jak ocenia Schleicher, "ku zaskoczeniu wielu krytyków", uczniowie osiągający wysokie wyniki nie ucierpieli po tamtej reformie. Niemcy mogą się nauczyć od Polski, że do skutecznych reform szkolnych potrzeba odwagi. W ostatnich dziesięcioleciach Niemcy nie zmieniali struktur systemu szkolnego, a jedynie optymalizowali te istniejące – mówi ekspert OECD.
Niemiecki dziennik wspomina także o zmianach dotyczących kształcenia samych nauczycieli w Polsce oraz wprowadzeniu ogólnokrajowych egzaminów końcowych, które to zwiększyły konkurencję między szkołami. Konsekwencję tych działań można było zaobserwować podczas pandemii koronawirusa. "Podczas gdy niemieckie kraje związkowe miesiącami dopracowywały platformy cyfrowe, polscy nauczyciele kupowali kamery internetowe, stawali w pustych klasach i transmitowali swoje lekcje przez YouTube" – czytamy w "Die Welt".
Gazeta podkreśla, że w maju br. okaże się, czy Polska kontynuuje tę "historię sukcesu", bo wówczas opublikowane zostaną wyniki badań PIRLS – pierwszego dużego porównania umiejętności od czasu pandemii koronawirusa. Później nastąpi badanie PISA.
"Rząd cofnął reformy z 1999 roku"
"Wyzwania są duże, bo pomiędzy poprzednimi a najnowszymi badaniami były nie tylko długie okresy zamknięcia szkół z powodu pandemii koronawirusa, ale też przyjęcie około 200 000 dzieci ukraińskich uchodźców" - zwraca uwagę w czwartkowej publikacji "Die Welt".
Jak zauważa dziennik, obecny rząd częściowo cofnął reformy z 1999 roku. "Bowiem pomimo międzynarodowego uznania w samej Polsce reformy te były kontrowersyjne. Szczególnie wcześniejszy wiek szkolny i zamknięcie wiejskich szkół nie było akceptowane przez wielu starszych wyborców na wsiach"– pisze "Die Welt".
Z kolei cytowany ekspert Tomasz Gajderowicz obawia się, że cofnięcie reform może być powodem znaczącego pogorszenia wyników uczniów. Cofnięcie reform okazałoby się błędem, na którym mogą się uczyć także inne kraje – pisze "Die Welt".