Piotr Gursztyn: Wasza koalicja z PO trwa już dłużej niż ta z SLD w latach 2001 – 2003. Co się stało, że tak długo wytrzymaliście?
Eugeniusz Kłopotek*: Bo jesteśmy partią odpowiedzialną i przewidywalną.

Reklama

A wtedy, za Millera, nie byliście?
Dzisiaj w czasie kryzysu byłoby nieodpowiedzialnością, tak samo z jednej, jak i drugiej strony, podejmowanie próby zrywania koalicji. Musiałoby się zdarzyć coś naprawdę nadzwyczajnego, gdyby jeden z filarów, na którym opiera się ta koalicja - czyli wzajemne zaufanie, nieforsowanie jakichś rozwiązań jeden przeciwko drugiemu - się zawalił. Wtedy koalicja ległaby w gruzach. Dzisiaj na szczęście jeszcze takiej sytuacji nie ma. Chociaż w ostatnim okresie ten filar wzajemnego zaufania trochę został naruszony przez naszego partnera koalicyjnego.

Może powinniście uczcić ten moment, gdy koalicja z PO prześcignęła swoim trwaniem tamtą z SLD? Np. pan mógłby stuknąć się lampką szampana z Julią Piterą.
Nie będziemy świętować, bo dzisiaj nie ma powodów do tego. Ale jestem przekonany, że drobne nieporozumienia, często nieuzgadniane pomysły zostaną odstawione na bok. Jeżeli przestaniemy zajmować się takimi drugorzędnymi sprawami, a zajmiemy się tym, co ważne - przede wszystkim łagodzeniem skutków kryzysu, to uważam, że koalicja przetrwa do końca kadencji. Powiem więcej, wtedy obywatele mogą dać nam zielone światło na następną kadencję.

W czym Donald Tusk jest lepszy od Leszka Millera?
Premier Tusk niewątpliwie ma tę przewagę, że nie ciągnie się za nim całe odium komuny. To niewątpliwie ciągnęło się za Millerem i jego formacją. Po drugie Tusk jest bardziej elastyczny niż Miller, a tego należy oczekiwać od premiera rządu koalicyjnego. Chociaż ostatnie jego wystąpienia, te ostrzejsze, psują ten obraz.

Reklama

*Eugeniusz Kłopotek jest posłem PSL, członkiem Rady Naczelnej PSL i kandydatem w wyborach europejskich

Całość wywiadu w jutrzejszym wydaniu DZIENNIKA