To miała być pierwszy krok na drodze do integracji Ukrainy i Białorusi z Unią Europejską. Ale "Partnerstwo Wschodnie", najważniejsza inicjatywa dyplomatyczna Polski w ostatnich latach, niestety przejdzie do historii jako moment, w którym ustalono na Bugu wschodnią granicę Unii.

Reklama

Rząd Donalda Tuska nie jest temu winny. Premier może mieć czyste sumienie. Zrobił wszystko, aby pomóc naszym wschodnim sąsiadom. Ale w obecnych realiach międzynarodowych te starania były z góry skazana na porażkę. Dlaczego ?

Przede wszystkim Zachód nie chce zrobić dziś nic, aby dać szansę Ukraińcom i Białorusinom dołączyć nawet w dalekiej przyszłości do europejskiej rodziny. Osłabiona Ameryka Baracka Obamy nie zamierza ryzykować konfliktu z Rosją, bo potrzebuje współpracy z Moskwą dla rozwiązania kryzysu w Iraku, Iranie i Afganistanie. Pogrążenie w kryzysie Francuzi i Niemcy są z kolei przerażenie, że Unia 27 państw wymknęła się im spod kontroli. I są zdeterminowani położyć kres dalszemu poszerzeniu. To ich zdaniem ostatnia szansa, aby Unia stała się kiedyś spójną potęgą polityczną a nie jedynie luźną strefą wolnego handlu.

Ale winni są też nasi wschodni sąsiedzi. Na Białorusi, w Azerbejdżanie i Mołdawii rządzą satrapowie, których nawet przy najlepszych chęciach nie da się przedstawić jako polityków dążących do integracji z Zachodem. Na Ukrainie nawet dramatyczna sytuacji gospodarcza nie skłoniła prezydenta i premiera do zakopania wojennego toporu. Prezydenta Gruzji coraz bardziej przypominałby postać z kabaretu gdyby nie to, że pogrąża swój naród w wielką tragedię.

Reklama

Na dzisiejszym szczycie w Pradze, który inauguruje program "Partnerstwa", zabraknie przywódców Francji, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. To dowód, że nie udało się naszej dyplomacji przekonać całej Unii, aby zaangażowała się na Wschodzie. A deklaracji przyjętej na spotkaniu, nasi wschodni sąsiedzi nie zostaną nawet uznani za "europejskie kraje". To oznacza, że ich szanse na integrację z Unią są nawet mniejsze, niż Turcji.

MSZ musi wyciągnąć wnioski z tej porażki. Sięgająca czasów "Piłsudskiego" koncepcja "Międzymorza", czyli zablokowania odbudowy rosyjskiego imperium poprzez integrację Ukrainy i Białorusi z Europą, okazuje się nierealna. Trzeba teraz szukać nowego pomysłu na bezpieczny rozwój Polski.