Bezpieczeństwo państwa zależy w znacznej mierze od jakości jego kadr. A po wstępnych informacjach o składzie rządu okazuje się, że ławka kadrowa Platformy jest bardzo krótka. Poza tym przy obsadzaniu stanowisk panują bardzo dziwne zwyczaje. Na razie nie dostrzegłem też w wypowiedziach i decyzjach liderów PO sygnałów, że mają oni wizję oraz że posiadają odporność etyczną, chroniąca ich przed formami lobbingu zagrażających bezpieczeństwu Polski.

Niektóre decyzje w kontekście polskiego bezpieczeństwa wydają się niepokojące. Niepokoi np. fakt przesunięcia Bogdana Zdrojewskiego, najlepszego w PO specjalisty do spraw wojskowości, do Ministerstwa Kultury - i to tylko dlatego, że nie należy do grona najbardziej zaufanych współpracowników Donalda Tuska. Jeżeli ta zasada miałaby panować przy obsadzaniu innych stanowisk, w tym stanowisk szefów służb specjalnych, to byłby bardzo zły prognostyk. Oprócz służb istnieją także inne agendy odpowiedzialne za szeroko pojęte bezpieczeństwo państwa. One także muszą być obsadzane przez ludzi kompetentnych, a nie tylko lojalnych. Platforma musi znaleźć np. dobrego kandydata na wiceministra gospodarki zajmującego się bezpieczeństwem energetycznym. Nie może być tak, że na takie stanowiska mianuje się ludzi znajdujących się w układzie czysto towarzyskim, lub co gorsza w jakiejś grupie interesu.

Grupy interesy są zresztą kwestią bardzo istotną z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Naturalne, że w społeczeństwach pluralistycznych opartych na gospodarce rynkowej jest ich wiele - formalnych i nieformalnych. Do formalnych można zaliczyć np. Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", która artykułuje swoje interesy na forum publicznym. Istnieją także zakulisowe grupy interesu. Nie jest jednak pewne, jak wygląda stopień odporności polityków Platformy na oddziaływania tych zakulisowych graczy.

Pewne wątpliwości może budzić fakt, że ministrem sprawiedliwości ma być profesor Zbigniew Ćwiąkalski, aktywny adwokat działający na rzecz biznesmenów, których interesy, jak wiele na to wskazuje, były w kolizji z interesem publicznym. Nie wiemy zresztą, czy usługi, jakie mecenas Ćwiąkalski świadczył, dotyczyły jedynie panów Stokłosy i Krauzego czy też innych ważnych postaci polskiego biznesu. Pojawia się zatem pytanie, czy nie jest to instytucjonalny konflikt interesów, w którym na jednej szali stoi bezpieczeństwo państwa, a z drugiej strony lojalności biznesowe? Przykład Jaromira Netzla pokazuje, że adwokaci są często zbyt głęboko zaangażowani w działania o czysto gospodarczym charakterze.
Nie wiemy, czy tajne służby wykonujące zadania na zlecenie prokuratury, czy prokuratorzy prowadzący trudne śledztwa, dotyczące rozmaitych grup biznesowych, będą mieli wolę dociekania prawdy. Szczególnie w sytuacji, gdy minister i prokurator generalny zarabiał dzięki formułowaniu interpretacji prawnych służących zabezpieczaniu prywatnych interesów tych ludzi.

Również zapowiedzi dotyczące służb specjalnych pokazują, że politycy PO nie mają żadnej spójnej koncepcji kadrowej ani organizacyjnej. Na świecie po 11 września 2001 roku istnieje tendencja do konsolidacji służb, choćby w celu ułatwienia przepływu informacji. Zwycięska partia proponuje ponoć, by Agencję Wywiadu przenieść do MSZ, a ABW do MSWiA i pomajstrować przy CBA. Nietrudno przewidzieć, że wymienione służby umieszczone w ramach ministerstw, zamiast zajmować się zbieraniem i przetwarzaniem informacji, zmuszone będą toczyć walkę instytucjonalną o wpływy w ministerstwie - o etaty, fundusze i dostęp do ucha ministra. Wyżsi oficerowie zajmowaliby się rzeczami drugorzędnymi, z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Dodatkowo mieliby przeciw sobie ogromne struktury ministerstw, postrzegających służby specjalne jako konkurentów. Jeżeli istnieją pewne grupy biznesowe, grupy przestępcze czy obce państwa prowadzące agenturę wpływu pragnące osłabić Agencję Wywiadu czy ABW, to te rozwiązania wydają się służyć faktycznym interesom tych grup.

Ostatnią sprawą jest zapowiadane rozwiązanie komisji weryfikacyjnej WSI. W mojej opinii proces weryfikacyjny nie został jeszcze zakończony. Jednak tu trzeba powiedzieć, że pojawił się pozytywny sygnał, że ewentualna decyzja zostanie podjęta po przeprowadzeniu szczegółowego audytu służb specjalnych. Jeżeli audyt obejmie także działania komisji i będzie podstawą do opracowania planu działania, będzie to pozytywny sygnał. Jeżeli PO znajdzie do tego zadania profesjonalistów, niekierujących się uprzedzeniami ludzi, dla których interes państwa będzie ważniejszy niż lojalność wobec tej, czy innej ekipy, to dobry znak.



Prof. Andrzej Zybertowicz (53 l.), socjolog, doradca ds. bezpieczeństwa ustępującego rządu














Reklama