Adam Struzik ma do pracy 116 kilometrów. Przejechać je w niespełna godzinę, to naprawdę niezły wynik. "Fakt" postanowił wyśledzić, jak mazowiecki marszałek osiąga taki wynik.
"Luksusowa skoda superb z kierowcą podjechała pod dom Struzika o godz. 7.30. 15 minut później marszałek był już w drodze, a po niecałej godzinie - w stolicy" - relacjonuje bulwarówka.
Dziennikarze tabloidu twierdzą, że auto wiozące polityka PSL, na trasie z Płocka do Warszawy, przekracza prędkość nawet o sto kilometrów na godzinę, wyprzedza na podwójnej ciągłej linii, a nawet spycha inne samochody z drogi.
"Fakt" skrupulatnie wyliczył, że gdyby policjanci przyłapali marszałka Struzika i jego kierowcę, to zapłaciliby w sumie ponad 1,2 tys. zł mandatu i dostaliby 25 punktów karnych.
Marszałek Mazowsza nie chciał rozmawiać z ulwarówką na temat wyczynów na drodze.