Janusz Kaczmarek pozwolił sobie na wiele ironii podczas rozmowy w Radiu ZET. Wspominając głośną konferencję prowadzoną przez prokuratora Jerzego Engelkinga, mówił: "Ja do końca nie wiem czy byłem tą niebieską, czy czerwoną kropką. Bo tu padło, że byłem niebieską, a mnie się wydawało, że byłem czerwoną".

Reklama

Na tym jednak Kaczmarek nie poprzestał. "Chciałbym zadedykować panu Engelkingowi art. 829 kodeksu postępowania cywilnego, bo wspisał się w osądzanie mnie na konferencji. Mam nadzieję, że Engelking kupi sobie kozę, bo dłużnik może pozostać tylko z kozą" - w ten sposób były minister zapowiedział pozwanie do sądu byłgo zastępcy Zbigniewa Ziobry.

Były szef MSWiA cały czas wyraźnie pił do Engelkinga, który podczas słynnej konferencji, pokazywał za pomocą kropek, kto z kim miał się spotkać w hotelu Mariott. Zdaniem prokuratora, właśnie wtedy nastąpił przeciek, przez który operacja CBA w Ministerstwie Rolnictwa spaliła na panewce.

Kaczmarek odniósł się też do niedawnych słów byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "Przypominam sobie niedawną wypowiedź niejakiego podejrzanego pana Kamińskiego, który stwierdził, że władze nie mogą opluwać bezkarnie ludzi, a w tamtym czasie bezkarnie takie opluwanie miało miejsce" - podkreślał w Radiu ZET.

Reklama

Jednak wciąż nie ma odpowiedzi, po co Kaczmarek pojawił się feralnego dnia w hotelu Mariott. On sam pytany o to odpowiada: "Żeby sobie pochodzić".