Migalski oskarża rząd, że zwleka z ogłoszeniem stanu klęski żywiołowej w Polsce. "Ja się pytam - jeśli to nie jest klęska żywiołowa, to co nią jest, do cholery?! Połowa kraju jest pod wodą, zniszczone zostały duże miasta i małe wsie, zginęli ludzie, straty będą liczone w miliardach euro, a pan premier nie kwapi się z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej. Co jeszcze musiałoby się stać, by do świadomości Donalda Tuska dotarła konieczność podjęcia tej decyzji?" - pisze na blogu w Onet.pl eurodeputowany.

Reklama

Dalej Migalski sugeruje bardzo wyraźnie, że powody są czysto polityczne.

"Nie dopuszczam do siebie myśli, że jedynym powodem jest chęć jak najszybszego przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Nie chce mi się wierzyć, że Donald Tusk nie chce podjąć tej decyzji, bo obawia się, że każdy kolejny tydzień pozostawania Bronisława Komorowskiego w roli głowy państwa oddala go od perspektywy zwycięstwa. Nie zgadzam się na podejrzenie, że za aż tak bardzo Platforma chce obsadzić ostatni nie należący do niej urząd, że gra w tej kwestii tragedią powodzi. Że aż tak umiłowała władzę, że nie widzi już zupełnie cierpienia ludzi. Nie chce mi się w to wierzyć, bo to by oznaczało, że władzę w Polsce sprawują ludzie bez serca. I bez rozumu" - kończy Marek Migalski.