PiS nie chce, by w tym tygodniu Senat zajął się sprawozdaniem KRRiT za 2009 rok. Wnioskuje o informację rządu nt. katastrofy smoleńskiej. Gdy po raz drugi w środę Senatowi nie udało się przegłosować porządku obrad, marszałek izby zamknął posiedzenie.

Reklama

W środę, po rozpoczęciu posiedzenia Senatu o godz. 10, PiS złożył dwa wnioski w sprawie porządku obrad: o zdjęcie punktu dotyczącego sprawozdania z działalności KRRiT w 2009 roku i wprowadzenie informacji rządu na temat katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wnioski zostały odrzucone głosami senatorów PO.

W kolejnym głosowaniu - nad przyjęciem ostatecznego porządku obrad - senatorowie PiS nie wzięli udziału, co spowodowało, że zabrakło kworum. "Stworzyliśmy nowy precedens. (...) Gratuluję tym, co chcą zerwać obrady" - mówił wówczas marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Marszałek zarządził przerwę w obradach do godz. 11.10, a następnie przedłużył ją do godz. 14. Po wznowieniu posiedzenia w drugim głosowaniu nad przyjęciem porządku obrad znowu zabrakło kworum. Borusewicz w tej sytuacji zamknął posiedzenie i na godz. 14.30 zwołał Konwent Seniorów.

Reklama

Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski już wcześniej w rozmowie z PAP komentował, że jeżeli Borusewicz nie uwzględni postulatów PiS, to "nie będzie miał innego wyjścia jak zakończyć bieżące posiedzenie i zwołać nowe".

"Apelujemy i domagamy się od marszałka Borusewicza zdjęcia z porządku obrad sprawozdania KRRiT i uzupełnienie obrad o informację rządu na temat katastrofy smoleńskiej. Jeśli marszałek Senatu nie uwzględni naszych postulatów, może dojść do zerwania posiedzenia" - powiedział zaś PAP sekretarz klubu senatorów PiS Stanisław Karczewski.

Według niego, zgodnie z regulaminem Senatu, aby jakiś punkt mógł być rozpatrywany na posiedzeniu plenarnym, trzy dni wcześniej musi być gotowe sprawozdanie komisji (senacka komisja zaopiniowała sprawozdanie KRRiT we wtorek, rekomendując jego odrzucenie) chyba, że zgodę na skrócenie procedury wyrazi marszałek Senatu. Ten zaś - według PiS - odrzucił wniosek szefa senackiej komisji kultury Piotra Andrzejewskiego o skrócenie tej procedury, więc sprawozdanie KRRiT może być rozpatrywane dopiero na kolejnym posiedzeniu Senatu.

Reklama

czytaj dalej >>>



Podczas konferencji prasowej Romaszewski mówił: "Protestujemy przeciwko praktykom sprzecznym z dobrym obyczajem parlamentarnym". Podkreślił, że PiS uznaje liczebną przewagę Platformy w Senacie, ale - według niego - nie oznacza to, że opozycja musi milczeć.

"Niezaakceptowanie możliwości włączenia do porządku dziennego informacji o katastrofie smoleńskiej jest dla nas bardzo bulwersujące. Na jakiej zasadzie mamy w Senacie na temat tragedii smoleńskiej milczeć. To jest odbieranie nam istotnych praw parlamentarzystów do kontrolowania, do zadawania pytań i otrzymywania odpowiedzi" - zaznaczył Romaszewski.

Wicemarszałek Senatu zarzucił Borusewiczowi i Platformie wplątywanie wysokiej izby w gry partyjne i łamanie dotychczasowych tradycji.

"Łamanie tradycji ze względu na interesy polityczne ugrupowań to nie jest rola Senatu, a tak się właściwie stało. Jeżeli do porządku dziennego nagle pod koniec maja włączane jest sprawozdanie KRRiT to jest to novum. Myśmy to zawsze rozpatrywali pod koniec lipca" - powiedział Romaszewski.

Przekonywał, że brak zgody na przełożenie sprawozdania KRRiT wynika z chęci odwołania Rady, co będzie możliwe, gdy Senat i Sejm odrzucą jej sprawozdanie, a nie sprzeciwi się temu marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który pełni obowiązki prezydenta. "Łatwo jest w tej sytuacji spowodowanej katastrofą smoleńską zlikwidować Krajową Radę przed czasem" - powiedział Romaszewski.

W ubiegłym roku Senat rozpatrywał sprawozdanie ostatniego dnia lipca, a Sejm w połowie września. O przyspieszenie tych terminów apelowali wówczas w liście, opublikowanym na łamach największych gazet przedstawiciele organizacji twórczych. Marszałek Komorowski nie zgodził się wtedy na wcześniejsze rozpatrywanie sprawozdania. Wówczas ocenił, że "każde odwlekanie lub przyspieszanie w sposób nieuzasadniony postawi pytanie, komu na tym zależy".

czytaj dalej >>>



PO zarzuca PiS, że zmierza do obstrukcji obrad. "PiS podjął udaną próbę zerwania obrad poprzez utratę kworum. Wydaje się, że PiS pokazuje tę starą, dobrze wypróbowaną twarz robienia awantury, bo jest niezadowolenie z tego, że nie ma większości. (...) Nie można wykluczyć całkowitej obstrukcji obrad Senatu, która doprowadzi do zerwania posiedzenia" - powiedział PAP Mieczysław Augustyn (PO), w trakcie przerwy w posiedzeniu Senatu.

Augustyn dodał, że klub PO - choć formalnie ma większość, liczy 56 senatorów - obecnie nie może samotnie uzyskać wymaganego kworum do przyjęcia porządku obrad, bo niektórzy senatorowie są nieobecni. "Wielu senatorów Platformy pełni funkcję w organizacjach międzynarodowych i ich nieobecność jest uzasadniona" - zaznaczył.

Ustawa o radiofonii i telewizji mówi, że jeśli sprawozdanie Krajowej Rady odrzucą Sejm i Senat, kadencja KRRiT wygaśnie po dwóch tygodniach chyba, że nie potwierdzi tego prezydent. Dwa kolejne lata z rzędu (2009 i 2008 r.) sprawozdania KRRiT odrzucały Sejm i Senat, na przerwanie kadencji KRRiT nie zgadzał się jednak prezydent Lech Kaczyński. Jeśli w tym roku scenariusz się powtórzy i obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie przed wyborami prezydenckimi (przed 20 czerwca), decydujący głos w sprawie losów KRRiT będzie miał pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski.

Komorowski już zapowiedział, że jeśli obie izby dokument odrzucą on sam "nie znalazłby w sobie wewnętrznego przekonania, że należy się przeciwstawić Senatowi i Sejmowi", bo sam podziela bardzo krytyczne opinie o pracy KRRiT i o tym, co się dzieje w telewizji publicznej.

We wtorek odrzucenie sprawozdania zarekomendowała już - na wniosek senatorów PO - senacka komisja kultury. W Sejmie sprawozdanie ma być rozpatrzone między 9 a 11 czerwca. Gdyby Sejm je odrzucił, po 14 dniach wygasłaby kadencja wszystkich członków KRRiT.

Obecną KRRiT powołano w 2006 r. Pierwotnie jej skład tworzyli: Elżbieta Kruk i Wojciech Dziomdziora (wskazani przez prezydenta), Witold Kołodziejski (wskazany przez Senat z rekomendacji PiS) Tomasz Borysiuk i Lech Haydukiewicz (wskazani przez Sejm z rekomendacji Samoobrony i LPR). W trakcie kadencji rezygnację złożyło dwoje członków, nominowanych przez prezydenta. Elżbietę Kruk zastąpiła Barbara Bubula, a Wojciecha Dziomdziorę - Piotr Boroń. W tym składzie KRRiT funkcjonuje do dziś. Kadencja KRRiT trwa sześć lat.