I to mimo że samochód terenowy, którym jechała posłanka, za szybko pędził po Wisłostradzie, łamiąc przepisy. Funkcjonariusze drogówki zatrzymali go więc i porozmawiali z kierowcą - mężem Szymanek-Deresz.

Reklama

Mundurowi poprosili o dokumenty. "Wtedy jednak do akcji wkroczyła pasażerka samochodu. Zdecydowanym tonem powiedziała coś do policjantów" - opisuje "Fakt".

Ci wysłuchali posłankę i odjechali, nie wlepiwszy mandatu. Do tego okazało się, że interwencja policji nie została odnotowana w policyjnych aktach.