W arkuszu egzaminacyjnym z języka rosyjskiego gimnazjaliści w 5 zadaniu mieli zaznaczyć 4 odpowiedzi dotyczące codziennych sytuacji. Mieli znaleźć sklep spożywczy w Moskwie, zamówić napój w moskiewskiej kawiarni, oraz... będąc na lotnisku w Kijowie zapytać o samolot odlatujący do Krakowa. Nasi rozmówcy nie zostawiają na tym pytaniu suchej nitki.

Reklama

>>> Zobacz egzaminacyjne buble

"To ewidentny przejaw urzędniczej głupoty. Sprawę powinna wyjaśnić minister edukacji Katarzyna Hall" - nie ma wątpliwości Maciej Płażyński były marszałek Sejmu. Podobnego zdania jest Andrzej Przewoźnik sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz ekspert stosunków polsko-wschodnich.

"Kijów jest stolicą Ukrainy, a tam mówi się po ukraińsku. Na państwowym egzaminie, a takim jest test gimnazjalny, nie powinny pojawiać się pytania mogące sugerować, że jest inaczej" - mówi Przewoźnik. I dodaje, że Ukraińcy irytują się tak samo jak Polacy, gdy sugeruje się, że są Rosjanami.

Reklama

>>> Kolejny błąd w teście gimnazjalnym

Ale innego zdania jest Ludmiła Stopińska odpowiedzialna w CKE za testy z języka rosyjskiego. "Nie ma co ukrywać, że w państwach postsowieckich do dnia dzisiejszego najłatwiej porozumieć się po rosyjsku" - mówi Stopińska.

W ocenie Przewoźnika, pytanie gimnazjaliści powinni zadać w języku ukraińskim. "Ciekaw jestem jak byłoby to ocenione przez egzaminatorów" - zastanawia się nasz rozmówca. "To był test z języka rosyjskiego, więc pytanie powinno być zadane po rosyjsku" - nie pozostawia wątpliwości Stopińska.