Śledztwo przeciwko U. prowadzili katowiccy prokuratorzy. Według ich ustaleń, były szef gabinetu prezydenta miał ujawnić w sierpniu 2003 r. tajemnicę państwową, informując byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka o działaniach podjętych wobec niego przez służby specjalne. Był on podejrzany o przyjęcie łapówki.
"Moja rozmowa z Kaczmarkiem w sierpniu 2003 r. miała charakter towarzyski i ogólny (...). Na pewno go nie ostrzegałem" - broni się U.
>>> Ungier miał wziąć milion łapówki
Śledztwo w tej sprawie było konsekwencją wiedeńskiego spotkania znanego biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w lipcu 2003 r. Po powrocie do Polski Kulczyk miał poinformować szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, że - według Ałganowa - były minister skarbu Wiesław Kaczmarek i były szef Nafty Polskiej Maciej Gierej przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.
Informacji tej nadano klauzulę ściśle tajne, a szef wywiadu zainicjował działania, by ją zweryfikować. Zgodnie z procedurą Siemiątkowski poinformował o sprawie prezydenta, a także m.in. premiera, ministra sprawiedliwości i szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Z ustaleń prokuratury wynika, że z informacją tą zapoznał się U., posiadający certyfikat bezpieczeństwa dotyczący informacji niejawnych. Później przekazał ją prezydentowi. 5 sierpnia poleciał do Juraty, gdzie Kwaśniewski spędzał urlop. Tego samego dnia wrócił do Warszawy. Następnie zadzwonił do Kaczmarka i zaprosił go na rozmowę. Ta rozmowa odbyła się w Pałacu Prezydenckim 7 sierpnia - ustaliła prokuratura.
Właśnie wtedy - zdaniem prokuratury - U. miał powiedzieć Kaczmarkowi, że w sprawie rzekomej łapówki prowadzone są działania przez służby specjalne. Śledczy uznali, że w taki sposób przekroczył on swoje uprawnienia i zdradził tajemnicę państwową.
>>> Zaufany Kwaśniewskiego: Zarzuty to bzdura
Drugi zarzut wobec byłego szefa gabinetu prezydenta dotyczy składania fałszywych zeznań w innym prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwie - w sprawie zatrzymania w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Jest jednak także pośrednio związany z rzekomą łapówką. U. miał zeznać wtedy, że nic mu nie wiadomo na temat rzekomej łapówki oraz że nic nie wie na temat prowadzonego postępowania w tej sprawie.
To nie koniec kłopotów Marka U. W czerwcu krakowska prokuratura postawiła mu zarzut przywłaszczenia 100 tys. zł, które miały trafić na kampanię wyborczą prezydenta Kwaśniewskiego w 2000 roku. Z kolei w 2008 r. warszawska prokuratura postawiła U. zarzuty ukrycia dokumentu, którym nie miał prawa wyłącznie rozporządzać.