Dziennikarze pytali Tuska, czy nie obawia się, że takie spotkanie na dziesięć dni przed wyborami będzie odbierane jako element toczącej się w Polsce kampanii prezydenckiej.

Reklama

Szef polskiego rządu podkreślał, że spotkanie zostało umówione już pół roku temu. I dlatego nie musi nikogo przekonywać, że "wtedy nikt nie wiedział, że wybory będą szybciej niż przewiduje to konstytucja".

Tłumaczył, że kiedy doszło do katastrofy pod Smoleńskiem pytał Barroso, czy są to okoliczności, wobec których umówiona wizyta powinna być przesunięta. Jak podkreślił, obaj uznali, że nie, tym bardziej że w "kalendarzu europejskim" nie jest łatwo o terminy.

Z kolei Barroso mówił, że wierzył, że takie spotkanie to ważna sprawa. Zwracał uwagę, że w Europie zawsze gdzieś odbywają się wybory. W Komisji jesteśmy obiektywni - przekonywał - spotykamy się z władzami krajowymi.

Reklama