. "Ostatnie wypowiedzi Janusza Palikota są nieetyczne i hańbiące" - ocenił Kaczmarek. Według Kaczmarka, wypowiedzi Palikota szkodzą PO, a kary wymierzane mu dotychczas nie odniosły skutku. Pytany czy liczy na to, że Palikot naprawdę zostanie wyrzucony z PO, Kaczmarek odpowiedział: "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka".
Kaczmarek skierował wniosek do lubelskiego sądu koleżeńskiego (Palikot jest szefem lubelskiej PO). Wniosek będzie rozpatrywany przez Krajowy Sąd Koleżeński. Palikot nie chciał komentować wniosku Kaczmarka, poinformował jedynie, że jest na urlopie.
Przewodniczący Krajowego Sądu Koleżeńskiego Wiktor Tyburski powiedział, że kiedy dostanie wniosek, podejmie decyzję o terminie jego rozpatrzenia. Sąd zajmie się wnioskiem najwcześniej 10 dni od wysłania zainteresowanym stronom zawiadomienia o rozprawie. Oznacza to, że sąd na pewno nie zadecyduje o przyszłości Palikota w tym tygodniu. Tyburski podkreślił też, że - w związku z wakacjami - może mieć problem ze skompletowaniem trzyosobowego składu orzekającego, który rozpatrzy wniosek.
W poniedziałek na konferencji prasowej w Lublinie Palikot powiedział, że "trzeba wyraźnie przypomnieć, że najbardziej prawdopodobną hipotezą dotyczącą tragedii smoleńskiej jest hipoteza współwiny Lecha Kaczyńskiego za tę tragedię".
Zdaniem Palikota należy w tej sprawie szukać odpowiedzi na szereg pytań: Czy zostały pobrane próbki krwi z ciała Lecha Kaczyńskiego? Czy w dniu katastrofy prezydent znajdował się pod wpływem alkoholu? Dlaczego Lech Kaczyński spóźnił się o 25 minut na samolot? O czym rozmawiali z Jarosławem Kaczyńskim przed katastrofą? Dlaczego Jarosław Kaczyński w Smoleńsku nie zidentyfikował ciała Marii Kaczyńskiej? Czy nie było presji na pilota, by lądować w złych warunkach atmosferycznych?
To właśnie wypowiedź Palikota o tym, że należy sprawdzić, czy Lech Kaczyński w dniu katastrofy nie był pod wpływem alkoholu najbardziej zbulwersowała Kaczmarka.
>>>Czytaj dalej>>>
Również w poniedziałek w rozmowie z TVN24 Palikot powiedział, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii". "Nie możemy się zgodzić na ten cyrk, gdzie człowieka winnego po prostu śmierci wielu ludzi robi się bohaterem i męczennikiem jakiegoś obozu politycznego" - mówił Palikot. Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. "Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku" - mówił szef lubelskiej PO.
Członek Platformy może być ukarany za nieprzestrzeganie postanowień statutu, niestosowanie się do uchwał władz partii, postępowanie w sposób sprzeczny z jej programem, za dopuszczenie się czynów "nieetycznych lub hańbiących" i inne działanie na szkodę Platformy.
Karami wymierzanymi przez sądy koleżeńskie są upomnienie, nagana, zawieszenie w prawach członka na okres od 6 miesięcy do 2 lat oraz wykluczenie z PO.
Palikot kilkakrotnie był już karany upomnieniem, dostawał też nagany - m.in. za wywiad dla dziennika "Polska", w którym nazwał o. Tadeusza Rydzyka szatanem oraz oskarżył go o kradzież pieniędzy i sianie nienawiści.
Został też - za wypowiedź pod adresem byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej - usunięty ze stanowiska szefa komisji Przyjazne Państwo. Odnosząc się do zarzutów Gęsickiej, że rząd nie wykorzystuje unijnych dotacji, Palikot powiedział: "Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje".
Za te słowa Gęsicką przeprosił premier Donald Tusk, który ocenił, że Palikot "przekroczył granice elementarnej przyzwoitości". Odwołany w styczniu 2009 r., w październiku tego samego roku Palikot ponownie został przewodniczącym komisji Przyjazne Państwo.
Niezależnie od decyzji Krajowego Sądu Koleżeńskiego Palikotowi będzie przysługiwało odwołanie od niej. Odwołanie to rozpatrzy również sąd partyjny.