Aleksander Aleksiejew uważa, że jego placówce nie zapewniono wystarczającego bezpieczeństwa. Chociaż wiedziano jak będzie przebiegać trasa marszu, nie postawiono barier ochronnych i nie wzmocniono ochrony terenu ambasady. Zdaniem ambasadora, są to zaniechania, z których powinna tłumaczyć się strona polska. Ambasador liczy, że jeszcze dziś zostanie zaproszony do MSZ, by omówić wczorajsze wydarzenia.

Reklama

Rosyjski dyplomata podkreślił, że jego kraj domaga się zadośćuczynienia: przeprosin oraz rekompensaty finansowej. Według ambasady, zniszczona została również brama wjazdowa oraz zostały uszkodzone samochody. Aleksander Aleksiejew nie chciał doprecyzować, kto ma przepraszać. Podkreślił, że w oficjalnym dokumencie napisano polska strona.

Ambasador Aleksiejew nie chciał również doprecyzować swojego stwierdzenia, że w Polsce narasta kampania antyrosyjska. Jego zdaniem wczorajsze zajścia są efektem tej kampanii. Stosunki dyplomatyczne pomiędzy państwami reguluje konwencja wiedeńska.

Zgodnie z nią, kraj, w którym mieści się ambasada, ma szczególny obowiązek przedsięwzięcia wszelkich stosownych kroków dla ochrony pomieszczeń misji przed jakimkolwiek wtargnięciem lub szkodą oraz zapobieżenia jakiemukolwiek zakłóceniu spokoju misji lub uchybieniu jej godności.

Reklama