Wyjazd trzech posłów Prawa i Sprawiedliwości na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy do Madrytu trafił pod lupę śledczych. Prokuratorzy mają wątpliwości, czy Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz Antoni Kamiński zgodnie z prawem rozliczyli pobrane na tę podróż zaliczki. Jak wynika bowiem ze złożonych w kancelarii Sejmu wniosków, wszyscy trzej pobrali pieniądze na wyjazd samochodem, a skorzystali z tanich linii lotniczych, zaoszczędzając w ten sposób znaczną część kwoty.
Politycy poinformowali tym fakcie kancelarię Sejmu i rozliczyli się dopiero po tym, jak sprawa przeciekła do mediów. Tłumaczyli, że nie mogli pojechać samochodami, dlatego wybrali samolot.
Dlatego prokuratura sprawdzi, czy Hofman, Rogacki i Kamiński nie dopuścili się oszustwa. Jeśli okaże się, że wyłudzili zaliczki na paliwo, planując o wiele wcześniej podróż samolotem, będzie grozić im nawet 8 lat więzienia. Choć jak ocenia cytowany przez "Super Express" były polityk i obecny mecenas, Roman Giertych, kara, nad jaką może zastanawiać się sąd, mogłaby okazać się o wiele wyższa. Pod jednym warunkiem, który zależy od ustaleń rozpoczętego właśnie śledztwa.
Jeśli sąd uzna, że politycy uczynili sobie z tej działalności źródło dochodu, ewentualny wyrok może wzrosnąć nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
Komentarze(158)
Pokaż:
Rzeczywiście o kamienicy rodziny Waltzów mówiło się od początku nabycia spadku przez męża pani prezydent w 2006 r. Andrzej Waltz kamienicę odzyskał i następnie natychmiast sprzedał. Wówczas nie były jednak jeszcze znane wszystkie szokujące fakty w tej sprawie. Wiele się od tego czasu wydarzyło. W 2010 r. prokuratura okręgowa w Warszawie stwierdziła, że kamienica została skradziona prawowitym właścicielom i nie ma możliwości zwrócenia jej tym, którzy dziś deklarują, że posiadają do niej prawa. W 2012 r. ministerstwo transportu sporządziło pismo, w którym stwierdziło ponad wszelka wątpliwość, że pan Kępski, czyli wujek pana Waltza - swoją drogą współpracownik milicji obywatelskiej, skazywany za fałszerstwa i malwersacje w latach 50-tych - nie był nigdy właścicielem tej kamienicy, bo akt notarialny nabycia przez niego tej nieruchomości, został unieważniony prawomocnym wyrokiem sądu w 1948 r. Został bowiem sfałszowany, a fałszerz, pan Kalinowski, odbył z tego tytułu karę pozbawiania wolności. Pan Waltz nie mógł również odzyskać gruntu pod kamienicą w 2003 r., ponieważ wtedy kiedy w życie wszedł dekret Bieruta w 1945 r. pan Kępski nie miał z ta kamienicą i z tym gruntem nic wspólnego. Nie mógł więc odzyskać czegoś, co nigdy nie było jego. Jednocześnie wiemy dziś, mając kopię aktu notarialnego sprzedaży tej nieruchomości, że pan Waltz kłamał w 2006 r. informując, że nabył 0,06 proc. udziałów w tej kamienicy. Nabył ponad 6 proc., czyli sto razy więcej, a doliczając jego rodzinę – córkę i brata – w sumie nieco ponad 27 proc. W kamienicy wartej na wolnym rynku ok. 50 mln. złotych. O dziwo, kamienica została zbyta za zaledwie 15 mln. złotych. To też daje do myślenia, gdy zbywa się coś za ułamek wartości.