Szydło wspominała w swoim wystąpieniu kampanię wyborczą przed zwycięskimi wyborami
Podkreślała, że w centrum ówczesnej kampanii była "sprawiedliwa Polska", "szacunek i godność".
- Potrzebujemy Stalowej Woli do zwycięstwa, do tego by móc kontynuować to nasze wielkie marzenie o Polsce, by ono zostało zrealizowane do końca - mówiła Szydło.
Była premier nawiązywała do - jak mówiła - trudnych momentów podczas pełnienia funkcji szefowej rządu, w tym głosowania nad stanowiskiem ówczesnego szefa RE oraz podpisania w Rzymie deklaracji w 50. rocznicę Traktatów Rzymskich.
- Był tam zapis, że jednym z priorytetów UE będzie polityka gender. Ja wtedy powiedziałam, że jest to niezgodne z moim przekonaniami, ale przede wszystkim jest to niezgodne ze słowem danym moim wyborcom - mówiła Szydło.
- Deklaracja została podpisania, ponieważ ten zapis zniknął z tej deklaracji i pod wpływem mojego tłumaczenia ten tekst był zupełnie inny. Dlaczego o tym opowiadam? Ponieważ chcę powiedzieć, że wiara w to, co się robi i że to jest słuszne i stalowa wola pozwalają góry przenosić i my dzisiaj potrzebujemy tej woli! - dodała była premier.
Zachęcała mieszkańców Stalowej Woli do głosowania na Andrzeja Dudę w nadchodzących wyborach i podkreślała, że w ciągu swej kampanii odwiedził on wszystkie powiaty w Polsce.
Oceniła, że nadchodzące wybory to wybór "między Polską szacunku, poszanowania każdego obywatela, między Polską godności a "Polską dla wybranych".
Stwierdziła, że Duda nie musi wychodzić do ludzi w kampanii wyborczej, bo "cały czas jest z ludźmi" - mówiła Szydło.
- To nie będzie łatwy czas, łatwa kampania - mówiła była premier, zachęcając mieszkańców Stalowej Woli do wsparcia Dudy.
- My nie mamy dość, my daliśmy radę, damy radę i teraz też dajemy radę - zakończyła, nawiązując do hasła Rafała Trzaskowskiego, które brzmi "Mamy dość!".