Dla jednych Adam Bodnar to skrajny lewak, który wykorzystywał urząd rzecznika praw obywatelskich do szerzenia niedopuszczalnych ideologii. Dla drugich – trudno wyobrazić sobie lepszego obrońcę praw człowieka, który pochylał się naprawdę nad potrzebami ludzi najsłabszych. Odzierając jednak ostatnie pięć lat sprawowania urzędu z emocji, można z pełnym przekonaniem stwierdzić: prawa i wolności obywatelskie według większości międzynarodowych rankingów z roku na rok są w Polsce ograniczane, a ombudsman temu nie zapobiegł. Bo i – to też trzeba uczciwie zaznaczyć – zapobiec nie mógł. Urząd rzecznika praw obywatelskich w systemie ochrony praw człowieka stał się fasadą – ci, którzy realnie sprawują władzę, przestali się z nim liczyć.

Medialne sprawy

Nie jest tajemnicą, że Adam Bodnar lubił głośne sprawy. Tam, gdzie pojawiały się media, tam często był też Bodnar. A czym większe media – tym chętniej. Przykład? DGP oraz TOK FM wielokrotnie zwracały uwagę na patologię polskiej polityki lekowej i nielegalnego wywozu leków, które odbijały się codziennie na tysiącach osób podróżujących od apteki do apteki w poszukiwaniu specyfiku, którego brakowało w Polsce. Rzecznik sprawą się rzeczywiście zainteresował – w wiele miesięcy później, gdy materiał na ten sam temat zrobił „Superwizjer TVN”. Podobnie było z kilkoma innymi sprawami. Siła przebicia mediów przekładała się na uwagę rzecznika. Co też odbiło się na wizerunku samego Bodnara. Przez wiele osób kojarzony jest on głównie z obrońcą praw osób nieheteronormatywnych. Rzeczywiście bowiem chętnie na te tematy wypowiadał się publicznie. Gdy jednak zobaczymy, w jakich sprawach interweniował, okaże się, że kwestie LGBT to zaledwie ułamek całej aktywności.
To, co się nie przebijało publicznie, to choćby fakt, że Adam Bodnar występował w obronie osób stłamszonych przez życie i przez Polaków, żyjących w skrajnym ubóstwie. Wstawił się między innymi za żyjącymi w fatalnych warunkach Romami. Aktywność ta – wiedział o tym doskonale – nie przysparzała mu zwolenników; narażał się nawet tym, którzy co do zasady z nim sympatyzowali.
Reklama
Osobiście poznałem przypadek kobiety tłamszonej przez domowego kata, która zebrała się na odwagę i postanowiła powiedzieć „stop”. Nie uzyskała pomocy ani na policji, ani w prokuraturze, ani w urzędzie gminy. Otrzymała ją za to od ludzi rzecznika praw obywatelskich, a jak ze łzami w oczach przyznawała, poruszyło ją to, że jej kłopotem zainteresował się sam Bodnar. I nie było przy nim jakiejkolwiek kamery, robił to bezinteresownie.
– Bodnar to człowiek interesujący się drugim człowiekiem. Ktoś, kto wesprze każdego będącego w potrzebie, choćby wiedział, że wspiera kogoś, kto mu nie powie nawet dobrego słowa – mówi jeden z kolegów ustępującego rzecznika, który pracował z nim na Wydziale Prawa i Administracji UW.
Tak było choćby z Maciejem Dobrowolskim, przetrzymywanym przez kilka lat w areszcie tymczasowym. Bodnar, jeszcze zanim objął funkcję, interweniował w tej sprawie jako przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Tuż po objęciu stanowiska działał dalej. Dobrowolski wyszedł na wolność.
– Bodnar zwracał dużą uwagę na problem nadużywania tymczasowego aresztowania, za co mu chwała. Niestety nie mówił wprost, kto jest głównym winnym tej patologii. Nie chciał krytykować sędziów, którzy w ostatnich latach zostali wzięci na celownik przez Prawo i Sprawiedliwość – zauważa adwokat blisko związany z systemem ochrony praw człowieka w Polsce.

Ograniczone możliwości

W nieoficjalnym raporcie podsumowującym kadencję Adama Bodnara (został wydany przez biuro RPO) czytamy, że w ostatnich latach władza stawała się coraz silniejsza, a obywatele coraz słabsi. Potwierdzają to dane niezależnych organów. W raporcie przywołuje się negatywne dla Polski opracowania Komisji Weneckiej, organu Rady Europy, oraz szeregu organów Unii Europejskiej. „Reporterzy bez granic” zasygnalizowali ogromny spadek pozycji Polski w rankingu wolności słowa: z 18. miejsca w 2015 r. na pozycję 62. Gdy idzie o równouprawnienie osób LGBT, Polska jest na ostatnim miejscu w całej UE (źródło: „Rainbow Europe”). Komitet ONZ ds. likwidacji dyskryminacji rasowej odnotowywał rosnący w Polsce problem mowy nienawiści i podżeganie do przemocy, również w internecie. Z kolei Komitet ONZ ds. osób z niepełnosprawnościami wyliczał Polsce zaniedbania dotyczące ludzi w najtrudniejszej sytuacji. Pojawia się zatem pytanie: czy rzecznik praw obywatelskich w tych trudnych, jak sam przyznaje, czasach miał jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość?
– Nie miał. Ale głupotą byłoby obwiniać za to Bodnara. Winę za zmarginalizowanie urzędu RPO ponoszą rządzący, a nie sam rzecznik – mówi jeden z polityków Lewicy.
– Bodnar szukał sporu, a nie rozwiązania. Nie zależało mu na tym, by stanąć ramię w ramię i wspólnie np. z członkiem rządu powiedzieć, że udało się dojść do porozumienia, na czym zyskają obywatele – ripostuje jeden z polityków obozu Zjednoczonej Prawicy.
Pojawia się jednak pytanie kolejne: czy można stawać ramię w ramię z ludźmi, których obwinia się za zdemolowanie demokratycznego państwa prawnego? W nieoficjalnym raporcie jego autorki wiele miejsca poświęcają zagadnieniu rozmontowywania ustroju Polski i niszczeniu trójpodziału władzy. Cały aparat władzy po jednej stronie, prof. Małgorzata Gersdorf, była już I prezes Sądu Najwyższego, oraz Adam Bodnar po drugiej.
– Adam Bodnar był znacznie groźniejszym przeciwnikiem. Postępował racjonalnie, nie bratał się z władzą jak to niekiedy robiła prezes Gersdorf, mówił wprost, że systemowo łamana jest konstytucja – uważa jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.
Gdy już „reforma” została zrealizowana, Bodnar zaczął wycofywać część swoich wniosków z Trybunału Konstytucyjnego, nie uznaje „nowych” izb Sądu Najwyższego. To też częściowo ogranicza jego możliwości działania. Jeden z przedsiębiorców żalił się niedawno w rozmowie z dziennikarzami, że biuro RPO znacznie gorzej podeszło do zajmowania się wnioskami o wniesienie skargi nadzwyczajnej niżeli prokuratura. Szkopuł w tym, że po pierwsze, taki wniosek co do zasady należałoby wnieść do „nowej” izby. A po drugie – w biurze rzecznika brakuje środków na zajęcie się tymi sprawami. Władza bowiem budżet ombudsmana okraja, zamiast zwiększać. W 2019 r. wyniósł on tyle, co rzecznik miał do swojej dyspozycji w 2014 r. W 2016 r. zaś, pierwszym pełnym roku urzędowania Bodnara, miał on do dyspozycji najmniej pieniędzy w całej ostatniej dekadzie.
Gdy więc pojawiają się zastrzeżenia, dlaczego Adam Bodnar nie zajął się jakimś zagadnieniem, warto pamiętać o tym, że wieloma tematami pracownicy biura zająć się chcieli – ale brakowało do tego rąk do pracy lub po prostu pieniędzy.

Impas trwa

Kadencji Adama Bodnara nie sposób ocenić jednoznacznie. Bo z jednej strony włożył on wiele wysiłku, by każdy człowiek czuł się w Polsce dobrze. Z drugiej – osoba, która powinna łączyć, wielu Polaków podzieliła. A gdy mielibyśmy wymienić wymierne osiągnięcia Adama Bodnara, okazałoby się, że sukcesów, które rzeczywiście odmieniły czyjeś życie, wiele nie było.
Kadencja Bodnara właśnie dobiega końca. Do czasu wyłonienia następcy to jednak obecny rzecznik będzie sprawował tę funkcję. Formalnie kandydatka na nowego RPO jest jedna – Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, pracująca w biurze rzecznika. Wiadomo jednak, że nie ma ona szans na uzyskanie poparcia przez większość sejmową. Z kolei sposób wyboru nowego rzecznika – na wybór Sejmu zgodę musi wyrazić Senat – powoduje, że Adam Bodnar może tę funkcję pełnić jeszcze przez wiele miesięcy.
*Robert Kropiwnicki został poproszony o wskazanie kwestii, która nie udała się Adamowi Bodnarowi jako rzecznikowi praw obywatelskich. Z kolei Sebastian Kaleta został poproszony o wskazanie kwestii, za którą Adama Bodnara można pochwalić.
Ma rację w sprawie powództwa ślepego (Sebastian Kaleta wiceminister sprawiedliwości)

Mam ogrom zastrzeżeń do pracy Adama Bodnara. Uważam, że stosował podwójne standardy i chronił przede wszystkim osoby o skrajnie lewicowych poglądach. Gdy jednak mam wskazać coś, co moim zdaniem zrobił dobrze, to mogę wskazać jego podejście do tzw. powództwa ślepego. Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi zresztą prace nad jego wprowadzeniem – wszczęte niezależnie od koncepcji Bodnara, lecz z nią zbieżne. Adam Bodnar ma rację, gdy mówi, że w dobie rozwiniętych mediów społecznościowych i występującego w sieci hejtu trzeba zdjąć odpowiedzialność z barków osoby pomawianej za ustalenie tożsamości i adresu hejtera. Obecnie zaś tak właśnie jest, że jeśli pomawiany chce wystąpić z powództwem cywilnym, musi ustalić dane pozwanego. Przerzucenie ciężaru ustalenia tożsamości na państwo wydaje się dobrym rozwiązaniem i urzeczywistniać będzie konstytucyjne prawo do sądu.

Są tematy, które czekają na wprowadzenie do debaty publicznej (Robert Kropiwnicki poseł Koalicji Obywatelskiej)

Niewystarczająco wiele uwagi poświęca się problemom osób starszych i niesamodzielnych oraz sztucznej inteligencji. Nie oczekuję od rzecznika praw obywatelskich, by wprowadził zmiany prawne w tych dziedzinach, ale dobrze by było, ażeby wprowadzał te tematy do debaty publicznej. Przy czym moja uwaga ma oczywiście charakter generalny, to nie zarzut konkretnie do prof. Adama Bodnara.

Coraz więcej Polaków się starzeje i już teraz dostrzegamy, że jako państwo nie jesteśmy na to doskonale przygotowani. Nie najlepiej wyglądają ośrodki, jak domy pomocy społecznej czy zakłady opiekuńczo-lecznicze. Z mediów dowiadujemy się o patologiach w nich występujących. O miejsce w państwowym zakładzie jest trudno, zaś za pobyt w tych prywatnych trzeba dużo zapłacić, na co często sam chory bądź jego rodzina nie mają pieniędzy. Obowiązek wsparcia osób starszych i niesamodzielnych spoczywa w dużej mierze na gminach, a te nie podołują mu finansowo. Gdy zaś chodzi o sztuczną inteligencję, to polskie prawo nijak nie jest przystosowane do tego, co dzieje się już teraz. Rozwój robotyzacji, kwestia odpowiedzialności – tak cywilnej, jak i karnej – za maszyny, możliwość wykorzystywania systemów do inwigilacji takich jak „Pegasus”. W obecnie obowiązujących przepisach brak jakichkolwiek odniesień do tego, co już teraz staje się naszą codziennością. Warto, ażeby rzecznik praw obywatelskich starał się również w tym temacie aktywizować rząd i ustawodawcę.



Pamiętał, że przedsiębiorca to także obywatel (Arkadiusz Pączka ekspert Pracodawców RP)

Aktywność Adama Bodnara na rzecz małych i średnich przedsiębiorców oceniam pozytywnie. Pamiętać musimy, że w trakcie jego kadencji, w 2018 r., powołany został rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, który stał się naturalnym głosem biznesu. Mimo to prof. Bodnar wielokrotnie powoływał się na bliskie sercom przedsiębiorców zasady, które znajdują się w Konstytucji biznesu. Dobrze, iż pamiętał, że przedsiębiorca to także obywatel. Oczywiście niektórzy chcieliby więcej, ale musimy pamiętać o tym, że zawsze działanie na rzecz biznesu było poboczną aktywnością rzecznika praw obywatelskich. Po powołaniu rzecznika MSP więc tym bardziej trudno mieć pretensje o to, że tych wystąpień nie było bardzo dużo. Na to wszystko nakłada się też kwestia budżetu RPO, który mimo większej liczby zadań stawianych przed rzecznikiem nie rósł.