Premier przedstawił w środę w Sejmie informację na temat stanowiska polskiego rządu w sprawie budżetu UE. We wtorek rządy: Polski i Węgier zgłosiły weto do ustaleń budżetowych. Chodzi o powiązanie wypłat unijnych środków z przestrzeganiem praworządności. Oświadczył m.in., że "rząd mówi +tak+ dla UE, ale głośne +nie+ dla mechanizmów, które w nierówny sposób traktują Polskę i inne kraje członkowskie". Domagamy się, żeby Unia Europejska nie była Unią podwójnych standardów, żeby była Unią równych, a nie Unią równych i równiejszych - mówił Morawiecki.
Tuż po wystąpieniu premiera głos w Sejmie zabrał lider PO Borys Budka, który przemówienie szefa rządu nazwał "festiwalem kłamstwa, obłudy i oszczerstw rzucanych nie tylko w stosunku do opozycji, ale przede wszystkim do naszych partnerów w UE". Unia Europejska to wielki projekt, nie tylko polityczny i gospodarczy, ale przede wszystkim gwarancja bezpieczeństwa na lata. I dzisiaj ci szaleni ludzie dla własnego politycznego interesu próbują rozsadzić Unię Europejską od środka - stwierdził Budka.
Oświadczył, że "dzisiaj każdy, kto grozi wetem w stosunku do dobrego budżetu dla Polski zdradza polski interes narodowy". I trzeba powtarzać: dzisiaj zdrajcą interesu narodowego jest premier rządu polskiego, który dla utrzymania się na stanowisku, który dla wewnętrznej pozycji jest w stanie zawetować budżet, o którym 22 lipca mówił, że to jest najlepszy budżet dla Polski - powiedział lider PO. To jest szczyt hipokryzji i to jest zdrada stanu - dodał polityk.
Szef Platformy przekonywał, iż zasada praworządności nie jest groźna dla Unii Europejskiej. Zarzucił jednocześnie politykom PiS, że boją się jakiejkolwiek kontroli. Oni boją się, że organy UE wychwycą takich Sasinów, Szumowskich i innych, którzy defraudują pieniądze polskich podatników. I oni najbardziej boją się właśnie tej kontroli. I dzisiaj gra nie toczy się o to, czy premierem będzie Morawiecki, Ziobro czy Kaczyński; dzisiaj gra toczy się o to, czy ta władza będzie bezkarna - podkreślił Budka.
Zarzucił też politykom PiS, że są w stanie zaryzykować pieniądze obywateli: rolników, samorządowców, przedsiębiorców, lekarzy dla własnego interesu politycznego. Ta banda hipokrytów chce ryzykować wasze pieniądze, bo wiedzą, że ich czas się kończy i to są ostatnie chwile na to, by jak najwięcej się wzbogacić - zaznaczył Budka.
Nawiązując do przeszłości Morawieckiego jako prezesa Banku Zachodniego WBK, przypomniał, że "reprezentował" tam kapitał irlandzki. To jest hipokryzja. Panu nie przeszkadzało pracować dla obcego kapitału, kiedy dobrze panu płacili, ale dzisiaj pan nagle chce ratować Polskę. Wie pan, jakby pan najlepiej uratował Polskę? Powiem panu - gdyby pan dzisiaj podał się do dymisji. To byłby ratunek dla Polski - ironizował lider Platformy.
Zwrócił się z apelem do Morawieckiego, by "był odważny" i przyjął unijny budżet, a później podał się do dymisji. I wówczas historia pana zapamięta z dobrej strony, natomiast nie jako tego tchórza przed Ziobrą, Kaczyńskim, przed tymi, którzy prowadzą Polskę na manowce - dodał Budka.
Kosiniak-Kamysz: Premier nazywa dziś zasadę praworządności, tzw. zasadą
Kłamstwo premierowi zarzucił także prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Kłamstwem jest, że prowizorium budżetowe jest lepsze dla Polski. Po wecie nie będzie środków na drogi, żłobki, szpitale. Nasi Rodacy muszą to wiedzieć. To nie są enigmatyczne euro, wyimaginowana wspólnota, a realna zmiana i rozwój Polski - mówił lider ludowców.
Premier nazywa dziś zasadę praworządności, tzw. zasadą. Dlaczego nie przekonał pan do tego naszych wszystkich sojuszników z Grupy Wyszehradzkiej? Mamy proste rozwiązanie dla PiS-u: przestrzegajcie prawa. Nie ma suwerenności bez praworządności - dodał Kosiniak-Kamysz.
Według niego "gdyby weto było częścią większej strategii, to nawet moglibyśmy się na nie zgodzić, ale premier naprawdę chce go użyć". Stracą na tym przedsiębiorcy, rolnicy, samorządy, wszyscy Polacy. My do tego nie dopuścimy - podkreślił.
W lipcu premier mówił o swoim wielkim sukcesie, dobrych warunkach budżetu i pomocy pocovidowej. Zgodził się też na większą integracje. Nie przekonał jednak radykałów we własnym obozie. Choć premier tego nie przyzna, dziś im ulega - dodał Kosiniak-Kamysz.
Jeśli premier nie zapewni Polsce tych środków, to po zmianie rządu każde euro zmarnowane przez ten rząd zostanie przywrócone. Nie damy wyprowadzić Polski z UE. Będziemy państwem, które wskazuje sojuszników, nie szuka wrogów - zaznaczył szef PSL.
Gawkowski: Koniec tej hucpy
Budżet z UE na lata 2021 - 2027 to szansa, aby wyjść z pandemii obronną ręką, dać sobie szansę na to, aby odbudować gospodarkę, zainwestować w infrastrukturę i przede wszystkim mieć środki finansowe na służbę zdrowia - ocenił Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.
Oświadczył, że złoży do marszałek Sejmu projekt uchwały ws. zobowiązania premiera do przyjęcia długoletniego budżetu Unii Europejskiej.
Koniec tej hucpy z wyprawianej bez zgody parlamentu przez pana i pana rząd, możliwych konfliktów, możliwych nieodpowiedzialnych kroków, które będą nas kosztowały miliardy z UE - zwrócił się do premiera Gawkowski. Niech pan panie premierze, walcząc o PiS nie niszczy Europy - apelował.