Obdarowywani przyjmowali jabłka z uśmiechem, niektórzy, zaskoczeni, przechodzili obok. "Mowy nie ma" - powiedział pewien mężczyzna i odmówił przyjęcia. "Jabłko wziąłem, ale nie będę głosował na tego kandydata" - powiedział dziennikarzom inny. "Ta kampania jest lepsza, inni jabłek nie dają" - zażartował kolejny robotnik.

Reklama

"Chciałem porozmawiać z pracownikami, ale przede wszystkim chciałem im dać jabłuszko na lepszy dzień" - powiedział Grzegorz Napieralski dziennikarzom.

Przypomniał, że dzień wcześniej o świcie był przed fabryką w Tychach, zaniepokojony problemem z przeniesieniem produkcji jednego z modeli samochodów. "Dlatego pojawiam się w takich miejscach, żeby zwracać uwagę na ten problem. Wierzę, że polski rząd akurat tam w Tychach zaangażuje się w to, że ta produkcja nie zostanie przeniesiona i miejsca pracy zostaną uratowane" - powiedział Napieralski.

Jak wyjaśnił, przyjechał do huty, ponieważ jest ona sercem "tej dzielnicy". "Wiemy, że koniunktura zmienia się niekorzystnie w tej sferze gospodarki, więc warto zwrócić uwagę, że tu może być kolejny problem. Mam nadzieję, że ta dzisiejsza wizyta znowuż obudzi rządzących i jednak zrobią wszystko, by szukać rynków zbytu, szczególnie na taki towar, który jest produkowany przez hutę" - powiedział Napieralski.

Reklama