Zwiększenie budżetu PE europosłowie uzasadniają wejściem w życie Traktatu z Lizbony, z czym wiąże się zwiększenie zadań oraz uprawnień tej instytucji w unijnym procesie podejmowania decyzji. Ich decyzję będą jednak musieli jeszcze zaaprobować ministrowie finansów państw członkowskich i Komisja Europejska. Europosłowie opowiedzieli się za zwiększeniem budżetu PE na 2010 rok, ustalonego wcześniej na 1,6 mld euro, o 13,33 mln euro.
Dodatkowe środki mają pójść na zatrudnienie dodatkowych 70 urzędników w sekretariatach komisji parlamentarnych, zajmujących się zwłaszcza tymi obszarami politycznymi, w których wraz z Traktatem z Lizbony PE zyskał nowe uprawnienia i tzw. współdecyzję z Radą UE. Ponadto 75 nowych osób ma być zatrudnionych w grupach politycznych.
I wreszcie znacznie mają wzrosnąć wydatki na biura poselskie. Zgodnie z przyjęta poprawką do budżetu, od 1 maja każdy z 736 posłów dostanie na asystentów nie 17,5 tys. euro, ale 19 tys. W sumie ta podwyżka będzie kosztować europejskiego podatnika 8,8 mln euro. Buzek przekonywał, że te dodatkowe koszty są uzasadnione, nawet w czasach kryzysu.
Jednocześnie PE chce zmniejszyć rezerwę na budynki europarlamentu o 4 miliony euro, co pozwoli na utrzymanie wydatków na parlamentarną administrację na poziomie poniżej 20 proc. wydatków administracyjnych wszystkich instytucji unijnych. Jak tłumaczył niedawno przewodniczący PE Jerzy Buzek, zwiększenie budżetu PE to "sensowna decyzja", gdyż PE potrzebuje dodatkowych środków, by wywiązać się z powierzonych mu przez Traktat z Lizbony nowych zadań.
"Dzisiaj PE ma znacznie więcej odpowiedzialności niż miał jeszcze rok temu. Odpowiadamy za całe ustawodawstwo UE, czyli ponad 60 proc. wszystkich ustaw, które są w poszczególnych krajach członkowskich. To jest kolosalna odpowiedzialność - mówił Buzek pod koniec stycznia, uzasadniając propozycję. - Potrzebujemy nowych prawników, nowych doradców, większej liczby asystentów, bo będziemy uczestniczyć jak nigdy dotąd w procesie stanowienia, czyli decydowania o przyszłości naszych obywateli".
"Nie zawsze oszczędności służą obywatelom. Nadmierne oszczędności czy oszczędzanie pieniędzy na ważne decyzje może mieć skutek wprost przeciwny. Uważam, że od czasu do czasu takie trudne decyzje trzeba podejmować. Oczekuję dzisiaj od posłów, że będą współtworzyli ustawodawstwo UE; to nie zawsze było możliwe" - uzasadniał wzrost wydatków na biura poselskie.