Urny były opatrzone logo zakładu zajmującego się kremacją zmarłych pacjentów kliniki - informuje internetowe wydanie brytyjskiej gazety "Daily Mail".

Według byłej pracownicy kliniki Dignitas, urny były zatapiane w jeziorze na polecenie założyciela Dignitas. Ludwig Minelli kazał to robić, gdy zabrakło miejsca w dotychczas wykorzystywanym pomieszczeniu do przechowywania prochów osób, które poddały się eutanazji. Minelli odmówił komentarza w tej sprawie.

Reklama

Jako pierwsi urny z ludzkimi prochami zobaczyli nurkowie ze służby ratowniczej, którzy szukali w jeziorze części jednej ze swoich łodzi chroniącej przed słońcem. Zawiadomili policję i wtedy do akcji wkroczyli policyjni nurkowie.

"Po policzeniu pięćdziesięciu urn, przestaliśmy rachować" - mówi "Daily Mail" jeden z ratowników. W sumie wydobytu z jeziora trzysta urn.