"Gazprom po raz kolejny skierował dziś listy do dyrektora generalnego Biełtransgazu Uładzimira Majoroua i pierwszego wicepremiera Republiki Białoruś Uładzimira Siemaszki, w których poinformował, że w 2010 r. Biełtransgaz systematycznie łamie warunki umowy z 31 grudnia 2006 r." - powiedział Kuprijanow.

Reklama

Jak dodał, rosyjski koncern "zaproponował podjęcie wyczerpujących posunięć w celu spłacenia kumulującego się zadłużenia do 21 czerwca i poinformował, że w przeciwnym razie Gazprom będzie zmuszony skorzystać z prawa do wprowadzenia ograniczeń w dostawach gazu do Republiki Białoruś".

Dzień wcześniej prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oznajmił, że Rosja daje Białorusi 5 dni na spłacenie długu za gaz. W rozmowie z prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem Miedwiediew polecił, by dać "pięć dni białoruskim kolegom" i zaproponować spłacenie długu "w jak najkrótszym czasie". "Jeśli nie zostanie to zrobione, trzeba będzie podjąć ostre działania" - oświadczył prezydent.

Gazprom utrzymuje, że zadłużenie Białorusi za dostawy gazu z Rosji w 2010 roku osiągnęło już 192 mln dolarów, a do końca roku może dojść do 500-600 mln USD. Mińsk płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgodnie z kontraktem w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 USD, a w drugim - 184,8 dolarów.

Reklama

Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu na 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.

Poprzednio Moskwa groziła Mińskowi przykręceniem kurka z gazowym paliwem w 2007 roku. Powodem konfliktu była jednak wyższa suma - 450 mln USD. W odpowiedzi na ultimatum strona białoruska niemal natychmiast uregulowała zadłużenie.