Premier oznajmił w parlamencie, że aneks do umowy o tranzycie rosyjskiego gazu przez terytorium Białorusi został już zaakceptowany przez Gazprom. Dodał, że Rosjanie "uznają swój dług".

Reklama

Kryzys gazowy na linii Moskwa-Mińsk wybuchł w zeszłym tygodniu. Gazprom na krótko zredukował dostawy gazu na Białoruś, żądając, by uregulowała ona zaległe płatności za surowiec dostarczony od początku roku.

Białoruś spłaciła dług, żądając jednocześnie, by Rosja zapłaciła za tranzyt swojego gazu do Europy. W czwartek Gazprom przekazał Białorusi 228 mln dolarów. Mińsk, który uważa, że cena tranzytu wzrosła od listopada, żądał 260 mln dolarów.

Do listopada 2009 roku Gazprom płacił 1,45 USD za przesłanie 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km. W listopadzie Mińsk podniósł stawkę do 1,88 dolara. Rosyjski koncern nie zaakceptował podwyżki i nadal próbował płacić 1,45 USD. Strona rosyjska twierdzi przy tym, że taka opłata powinna obowiązywać do 2011 roku. Natomiast Białoruś mówi, że jest to stawka z 2008 roku. Według strony białoruskiej, już w 2009 roku powinna była wynosić 1,74 USD.

Reklama

Gazprom utrzymuje też, że zgodnie z kontraktem podwyższenie opłat za tranzyt możliwe jest tylko przy jednoczesnym podniesieniu hurtowej ceny gazu na rynku wewnętrznym Białorusi. Władze w Mińsku podwyżki takiej na razie nie planują.