Komisja Europejska zastrzega, że to bardzo wstępne szacunki. Zasady corocznego dostosowania wynagrodzeń i emerytur urzędników unijnych ustala się na podstawie kształtowania się wynagrodzeń w ośmiu państwach członkowskich (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Holandia, Belgia, Luksemburg), reprezentujących 76 proc. PKB Unii Europejskiej. W tej chwili dane z tych krajów są wciąż jeszcze weryfikowane.
"Wynagrodzenia eurokratów zmieniają się w ten sam sposób jak wynagrodzenia urzędników państwowych w tych ośmiu krajach. Nie mamy ani możliwości, ani chęci, by obliczać to inaczej. Tak przewiduje unijne rozporządzenie z 2004 roku" - podkreślił w poniedziałek jeden z ekspertów KE.
Według wstępnych, przesłanych do KE danych z tych ośmiu państw, między czerwcem 2009 a lipcem 2010 roku zarobki urzędników nieznacznie wzrosły w sześciu z ośmiu państw, najwięcej w Luksemburgu: o 1,9 proc. Zmalały w dwóch: Hiszpanii (o 3,86 proc.) oraz w Niemczech (o 4,8 proc.). Ale, jak powiedziano PAP, dane te są wciąż sprawdzane przez unijne biuro statystyczne Eurostat i niewykluczone, że biuro je zakwestionuje. Wątpliwości KE budzą zwłaszcza dane z Niemczech, gdzie funkcjonariuszom zredukowano przede wszystkim dodatki ubezpieczeniowe.
Obniżka w wysokości 0,4 proc. w 2011 roku oznaczałaby zdaniem KE "spadek siły nabywczej urzędników unijnych o 2,8 proc. (spadek o 0,4 proc. plus wzrost kosztów utrzymania o 2,4 proc.) oraz prawie 6-procentowy spadek siły nabywczej urzędników unijnych w okresie 2004-2010.
Eurostat wylicza wielkość podwyżek (lub obniżek) z rocznym opóźnieniem, ponieważ opiera się na dostarczonych przez państwa danych liczbowych za poprzedni rok referencyjny, które określają wielkość dostosowania wynagrodzeń urzędników unijnych na kolejny rok. W nawiązaniu do serii artykułów, zwłaszcza w prasie brytyjskiej, pokazujących w niekorzystnym świetle wysokie wynagrodzenia i emerytury w UE, KE przekonywała, że przyjęta metoda jest skuteczna i sprawiedliwa, gdyż "zapewnia zgodność pomiędzy zmianami siły nabywczej urzędników krajowych oraz pracowników europejskiej służby cywilnej".
Niewykluczone jednak, że KE będzie musiała zmienić zasady naliczania zarobków, gdyż samo rozporządzenie z 2004 roku przewiduje rewizję zasad w 2012 roku. Wątpliwości budzi m.in. dodatek w wysokości 16 proc. pensji za rozłąkę z krajem pochodzenia. Ma to wynagrodzić eurokratom koszty wynajmu mieszkania, częstych podróżny do kraju do rodziny itp. Tyle że funkcjonariusze, po zdaniu konkursu na eurokratę, zazwyczaj pracują w UE "całe życie" (zwłaszcza, że zwolnienie eurokraty jest praktycznie niemożliwe, poza ewidentnym złamaniem prawa, jak użycie przemocy czy mobbing - PAP), przeprowadzają się do Brukseli z całymi rodzinami, kupują tu mieszkania, natomiast dodatek otrzymują przez cały okres pracy.
W zeszłym roku Rada ministrów finansów UE jednogłośnie podjęła decyzję, aby nie przychylać się do wniosku KE o podwyżkę eurokratów w wysokości 3,7 proc., obliczoną na podstawie podwyżek w ośmiu państwach członkowskich. Rada zgodziła się na podwyżkę w wysokości 1,85 proc., co wywołało strajki eurokratów niemal wszystkich unijnych instytucji. W reakcji KE, wspierana przez Parlament Europejski (te same zasady dotyczące podwyżek dla eurokratów obejmują także eurodeputowanych oraz sędziów Trybunału UE), wniosła skargę do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, przekonując, że Rada złamała własne rozporządzenie z 2004 roku.
Sprawa jest w toku, rozprawa ma się odbyć w grudniu, a ogłoszenia wyroku można się spodziewać w pierwszej połowie 2011 roku.
Wynagrodzenia ok. 44-tysięcznej rzeszy unijnych urzędników wahają się od 2,5 tys. euro dla świeżo zatrudnionej sekretarki najniższego szczebla do ok. 18 tys. euro dla dyrektorów generalnych i komisarzy i sędziów Trybunału Sprawiedliwości.