Nie tylko diety radnych kosztują Polaków ponad miliard złotych. Także nagrody, służbowe telefony i samochody oraz inne luksusy. Na przykład stołeczni radni wydali 150 tysięcy złotych na zakup maszyny do głosowania - pisze "Fakt".

Ale wyczyn wrocławskich radnych, obecnego i byłego, pokazuje, że nie wszystkim radnym należą się pieniądze od Polaków.

W ostatnią niedzielę były radny PO Paweł K. ochrzcił swoją 2-letnią córkę Helenkę. Wśród gości był Marek Ignor, szef wrocławskich radnych PO. Pijani biesiadnicy poszli do fitness klubu, gdzie zaczęli wyzywać recepcjonistkę. Po przyjeździe policji samorządowcy wpadli w szał. Zaczęli grozić funkcjonariuszom, wyzywać ich. Chwycili za krzesło i wieszak i rzucili się na policjantów. Obaj policjanci z urazami głowy i kręgosłupa trafili do szpitala. Paweł K. i Marek Ignor trafią przed sąd. Odpowiedzą za napaść na policjanta.

"Radni w całej Polsce nieraz już udowodnili, że nie są godni zaufania, jakim obdarzyli ich wyborcy" - pisze "Fakt".

"Radnych jest zdecydowanie za dużo. San Diego, miasto podobne wielkością do Warszawy, ma ośmiu radnych. Polsce potrzebna jest radykalna reforma administracyjna. Funkcjonuje u nas masa niepotrzebnych stanowisk i urzędów. Przez to mamy kolosalne straty finansowe. Jedną z polskich patologii jest biurokracja" - komentuje prof. Witold Kieżuń, jeden z najwybitniejszych polskich teoretyków zarządzania.

Armia polityków kosztuje podatników miliardy złotych. "Gdyby tak tylko część tych środków była przeznaczona na potrzeby społeczeństwa, to szpitale wyszłyby z długów, a autostrady powstawałyby migiem" - nie ma wątpliwości "Fakt".









Reklama