"Większość mienia przejętego przez hitlerowców i ich kolaborantów została zwyczajnie zatrzymana i znacjonalizowana po wojnie przez komunistyczny reżim. Część jest w rękach prywatnych. Ponad 20 lat od ustanowienia w Polsce demokracji sprawa zwrotu mienia plami jej historyczne dokonania" - napisał.
Publicysta gazety przypomina, że łączna wartość wywłaszczonego majątku, w tym ziemi, budynków i dzieł sztuki oceniana jest na ok. 60 mld USD. Majątkowe aktywa skonfiskowano polskim Żydom, którzy w ogromnej większości nie przeżyli wojny.
17 proc. ogółu roszczeń o zwrot mienia bądź odszkodowań z tytułu jego konfiskaty pochodzi od tych, co przeżyli Holokaust, lub ich krewnych - zauważa autor wskazując, iż "wywłaszczona z mienia została cała (żydowska) społeczność".
Macintyre zaznacza, że Polska jako jedyny kraj dawnego obozu komunistycznego nie ma ustawy o zwrocie mienia wywłaszczonym bądź, jeśli jest to niemożliwe, o wypłacie odszkodowań, a polski rząd zadeklarował, że stan finansów państwa nie udźwignąłby wynikającego stąd ciężaru i wstrzymał prace nad projektem stosownej ustawy.
Zasadnicze pytanie w opinii autora dotyczy jednak tego, "czy polski rząd może sobie pozwolić na to, by odszkodowań nie wypłacić?", ponieważ zaniechanie tego kroku także będzie kosztować.
Minimum tego, co powinien zrobić rząd, to według Macintyre'a otworzyć archiwa, by ofiary Holokaustu mogły przygotować rachunki w oczekiwaniu na dzień, gdy Polska wreszcie wypłaci to, co im się należy.
"Polska musi oddać to, co zostało zabrane za nazistów, zatrzymane przez komunistów, obiecane, lecz nigdy nie wypłacone. Świat winien jest Polsce ogromny dług pamięci, ale dług ma także Polska" - podsumowuje publicysta.