Przesmyk otrzyma nowy dodatkowy komplet śluz, na znacznym odcinku zostanie poszerzony i pogłębiony, a w sztucznym jeziorze, przez które wiedzie ponad 30-kilometrowy odcinek, podniesiony zostanie poziom wody. Do 2025 r. przepustowość szlaku - obecnie wynosząca 14 tysięcy statków rocznie - ma wzrosnąć dwukrotnie.

Reklama

"Kanał jest dla nas jak ropa naftowa. To on daje nam poczucie dumy" - przekonywał w ubiegłym roku prezydent Martin Torrijos. W referendum przebudowę szlaku poparło aż 76 proc. jego rodaków.

Budowa ma całkowicie zmienić przesmyk i uratować jego światową rolę. Dziś kanał wciąż przynosi Panamie pół miliarda czystego zysku rocznie, ale za kilka lat - bez inwestycji - stałby się kłopotem. Oblicza się, że do 2011 r. blisko 40 proc. wielkich kontenerowców nie będzie się mieścić w systemie panamskich śluz. Już dziś prawie połowa statków przechodzących przez kanał w niektórych miejscach zajmuje całą jego szerokość.

"Statki flot handlowych są coraz większe, a Panama po prostu żyje z kanału i musi walczyć o klientów. Przez przesmyk nie przechodzą na przykład ogromne tankowce, a część z nich musi wręcz opływać Amerykę przez Cieśninę Drake’a, między Ziemią Ognistą a zachodnią Antarktydą" - mówi DZIENNIKOWI Tilman Altenburg, ekspert od latynoamerykańskiej gospodarki.

Reklama

Paraliż kanału miałby bardzo konkretne przełożenie na światowy transport. Ruch towarów między Europą i Dalekim Wschodem ruszyłby w drugą stronę - przez Ocean Indyjski i Kanał Sueski. Konkurencję z Panamczykami z łatwością wygrałyby też amerykańskie koleje przerzucające towary między wybrzeżami Pacyfiku i Atlantyku.

Panamę zgrozą napawają też kolejne prognozy - że topniejące lody północy otworzą niedostępny dotychczas przesmyk przez Cieśninę Baffina i wody na północ od Kanady. Atrakcyjny, bo krótszy od panamskiego o parę tysięcy kilometrów. Nowa konkurencja z pewnością wymusi obniżenie opłat (dziś przeciętny statek płaci Panamczykom około 50 tysięcy dolarów), więc jakiekolwiek zatarasowanie szlaku zmniejsza jego rentowność.

Ale kanał, oprócz w miarę przyzwoitego dochodu na głowę mieszkańca, daje też Panamie ważne miejsce na światowej mapie. Niektóre media przypomniały, że gdy w latach 1904 - 1914 budowali go Amerykanie, Panama była malaryczną dżunglą na końcu świata. Dziś - póki co - jest w jego samym centrum.