Po śmierci krewnych ludzie odcinają zwłokom głowy i zabierają je do domów. Na co dzień przechowują czaszki na specjalnych domowych ołtarzach. Wierzą, że człowiek ma siedem dusz, a jedna z nich mieszka w jego czaszce.
"Czaszka jest częścią tego, kim jesteśmy, to część rodziny, to jakby mój syn czy córka" - wyjaśnia jeden z uczestników modłów do czaszek w kaplicy głównego cmentarza w stolicy Boliwii La Paz.
"Opiekują się nami, naszymi domami i rodzinami i spełniają nasze pragnienia" - zapewnia inny Boliwijczyk.
Kościół katolicki w Boliwii potępia tę tradycję sięgającą czasów sprzed najazdu Hiszpanów. Jednak niektórzy księża organizują nabożeństwa w intencji czaszek. Uważają, że to nawiązanie do zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. "Wyjaśniłem zwierzchnikom, że nie świętujemy tu śmierci, lecz zmartwychwstanie" - wyjaśnia Jaime Fernandez, ksiądz z głównego cmentarza w La Paz.
Te sceny mogłyby pochodzić z jakiegoś filmu grozy. A jednak rozgrywają się naprawdę. W Dniu Czaszek na wielu cmentarzach i w wielu kościołach katolickiej Boliwii, ubogiego kraju w Ameryce Południowej, miejscowi oddają cześć czaszkom krewnych i obcych ludzi - pisze "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama