W show nadawanym przez pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej ARD prowadzący Harald Schmidt oraz Oliver Pocher dowcipnie komentują wydarzenia mijającego tygodnia. Zasada jest prosta - im żart jest mocniejszy, tym większe brawa od widowni. Pod koniec października Schmidt i Pocher postanowili spuentować historię niemieckiej dziennikarki Evy Hermann, która podczas prezentacji swojej książki poświęconej rodzinie powiedziała: "Choć III Rzesza była strasznym tworem, to dobre były w niej wartości takie jak rodzina i solidarność". Za swoje słowa Hermann została publicznie potępiona, a stacja NDR zerwała z nią współpracę.

Reklama

"Ciekawe, co można, a właściwie, czego nie można powiedzieć w niemieckiej telewizji" - zastanawiał się w swoim programie Schmidt. "Aby to zbadać, skonstruowałem nazimeter, urządzenie, które piszczy, gdy mówi się coś, co w naszym kraju jest niepoprawne politycznie" - odpowiedział mu Pocher.

Ku ogólnej radości widzów prowadzący zaczęli rozmawiać o tym, że w łazience jednego z nich zepsuł się prysznic. Gdy tylko Schmidt wypowiedział to ostatnie słowo, nazimeter wydał z siebie piskliwy dźwięk. "Wiesz, a ja mam problemy z kuchenką gazową" - żartował Pocher. I znowu urządzenie zaczęło piszczeć.

Publiczność wiwatowała. Nazimeter tak się spodobał, że zabawę powtórzono jeszcze dwukrotnie.

Za każdym razem żarty dotyczyły słów kojarzących się z hitlerowskimi zbrodniami. Po trzech tygodniach, gdy media zdążyły już opisać całe wydarzenie, zareagowała niemiecka gmina żydowska. "Prowadzący powinni ponieść konsekwencje, takie żarty nie mogą mieć miejsca nigdzie na świecie, a już szczególnie w Niemczech" - oświadczyła rzeczniczka gminy Majid Khoshlessan. Wtórował jej jeden z szefów lokalnej stacji SWR, która na swojej antenie emituje show. "Program jest przykładem niewiarygodnego braku smaku. Nie chcę tego oglądać po raz drugi" - zapowiedział Peter Boudgoust.

Reklama

Murem za prowadzącymi stanął jednak szef programowy ARD Guenter Struve. "Siłą satyry jest właśnie przekraczanie granic. Tak było w tym przypadku" - powiedział w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung". Nic złego w swoim zachowaniu nie widzi również Schmidt. "Jeśli nazimeter zniknie z naszego programu, to tylko wtedy, gdy przestanie śmieszyć ludzi" - zapowiedział komik, który zasłynął w Niemczech wyjątkowo złośliwymi żartami pod adresem Polaków.

Peter Boudgoust z SWR podkreślił jednak, że sprawa zostanie poruszona podczas spotkania zarządu ARD pod koniec listopada. Będzie on wówczas nalegać, aby program w ogóle zniknął z anteny.