Mam problem z niektórymi tweetami (...) Ciągłe komentarze uniemożliwiają mi pracę - skarżył się Barr w wypowiedzi dla amerykańskiej stacji ABC News. Myślę, że nadszedł już czas, by przestać tweetować o sprawach prowadzonych przez Departament Sprawiedliwości - powiedział prokurator generalny USA. Cieszę się, że prezydent nigdy nie prosił mnie o interwencję w sprawie karnej - dodał Barr. Podkreślił też jednak, że nikomu nie da się zastraszyć - ani Kongresowi, ani mediom, ani też prezydentowi. Zapewnił, że nadal będzie bronił niezależności i niezawisłości sądów. William Barr przyznał, że jego wypowiedź może się nie spodobać prezydentowi.

Reklama

Biały Dom zapewnił jednak, że Donaldowi Trumpowi nie przeszkadzają uwagi Barra. Prezydent ma pełne zaufanie do prokuratora generalnego Barra, który wykonuje swoją pracę i przestrzega prawa - oświadczyła rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham.

Barra poparł senator Mitch McConnell, lider republikańskiej większości w izbie wyższej Kongresu USA i jeden z najbardziej wpływowych polityków tej partii. Prezydent powinien posłuchać jego rad - powiedział McConnell stacji telewizyjnej Fox News.

Media przypuszczają, że wypowiedź Barra nie jest przypadkowa i ma związek ze sprawą Rogera Stone'a, lobbysty i byłego doradcy Trumpa, oskarżonego m.in. o składanie fałszywych zeznań przed Kongresem w sprawie ingerencji Rosji w wybory w USA w 2016 roku i utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości.

Reklama

W poniedziałek prokuratorzy federalni rekomendowali sądowi skazanie Stone'a na karę od 7 do 9 lat więzienia. We wtorek Donald Trump skrytykował na Twitterze proponowany przez prokuratorów wymiar kary. "Zalecany wyrok dla Stone'a jest bardzo okropny i niesprawiedliwy" - napisał amerykański prezydent i całą sprawę nazwał "poronioną sprawiedliwością." Jeszcze tego samego dnia ministerstwo sprawiedliwości wycofało się z tej rekomendacji i w piśmie do sądu oświadczyło, że odracza wydanie stosownej opinii. Podkreśliło jednocześnie, że zalecenie prokuratorów o karze od 7 do 9 lat więzienia "można uznać za nadmierne i nieuzasadnione". Resort zapewnił także, iż nie konsultował tej sprawy z Białym Domem.

Roger Stone przez kilka dekad, z przerwami, był doradcą, pracownikiem i powiernikiem Donalda Trumpa. W 1998 roku, gdy pracował w Waszyngtonie jako lobbysta na rzecz kasyn należących do Trumpa, jako pierwszy zasugerował mu, by ubiegał się o prezydenturę