Zasilanie padło wczoraj tuż po godzinie 13:00 miejscowego czasu. Przez południową Florydę przechodziły wtedy gwałtowne burze z piorunami, ulewnym deszczem i wichurami. Według CNN uszkodzony został główny przełącznik na podstacji w Miami. Stacja zaczęła nawet płonąć.

Reklama

Ale to nie wszystko. Gwałtowna burza wywołała awarie w aż ośmiu elektrowniach. Automatycznie wyłączyła się też elektrownia atomowa. Gdy zabrakło prądu, ludzie utknęli w windach, a zdezorientowani kierowcy po omacku przejeżdżali skrzyżowania z nieczynną sygnalizacją świetlną.

Sprawą zainteresował się sam Waszyngton, który od razu uspokoił, że nie ma mowy o tym, by za awarią zasilania stali terroryści.