Wysiłki dyplomatyczne nie zmniejszyły napięcia na pograniczu ukraińsko-rosyjskim, obnażyły też przepaść między Rosją i Zachodem - ocenia skupiające się na polityce międzynarodowej pismo. "Putin dąży do całkowitego rozmontowania postzimnowojennego systemu bezpieczeństwa w Europie i wycofania podstawowych międzynarodowych uzgodnień zapewniających rządom prawa do samostanowienia - USA, ich sojusznicy i partnerzy nigdy tego nie zaakceptują" - pisze "Foreign Affairs".
Mimo zapewnień Rosji, że nie ma planów atakowania Ukrainy, Moskwa gromadzi wojska przy jej granicy, jak również na Białorusi. Poważny konflikt militarny w regionie byłby katastrofą, ale USA muszą być na to przygotowane - zaznacza pismo przedstawiając trzy scenariusze możliwych działań zbrojnych Rosji.
"Foreign Affairs" zaznacza, że przy analizowania posunięć Moskwy trzeba brać pod uwagę jej ostateczne cele. Zdaniem magazynu jest nim przekształcenie Ukrainy w państwo upadłe - poprzez osłabienie jej potencjału militarnego i destabilizację wewnętrzną. To uniemożliwiłoby powstanie w tym kraju stabilnej demokracji i silnej gospodarki, co mogłoby inspirować rosyjskich obywateli do żądania zmian we własnym państwie. W obliczu słabnących wpływów na ukraińską politykę, Moskwa może osiągnąć ten cel tylko siłą militarną - zauważa pismo.
Czy Putinowi chodzi o "korytarz" na Krym?
Pierwszym analizowanym scenariuszem jest aneksja przez Rosję okupowanego przez zależnych od niej separatystów Donbasu lub uznanie niepodległości funkcjonujących tam samozwańczych republik (nadanie im statusu podobnego do Abchazji czy Osetii Południowej - separatystycznych części Gruzji). "Celem tych działań byłoby wymuszenie dyplomatycznego rozwiązania obecnego kryzysu, które pozwoliłoby na uniknięcie dalszej eskalacji militarnej i zarazem umożliwiło Moskwie ogłoszenie swojej wygranej" - ocenia magazyn.
Jednak te posunięcia nie dawałyby Rosji trwałych korzyści, cementowałyby obecny status quo i nie pozwoliły na znaczne ingerencje w politykę wewnętrzną Ukrainy - pisze "Foreign Affairs". Dodaje, że mogłoby to też oznaczać wzmocnienie wschodniej flanki NATO - czego Kreml chce uniknąć.
Drugi wariant zakłada ograniczoną ofensywę Rosji i zajęcie terytoriów na wschodzie Ukrainy, w tym Mariupola - głównego ukraińskiego portu nad Morzem Azowskim - oraz Charkowa - dużego ośrodka miejskiego i przemysłowego. W bardziej ambitnym założeniu siły rosyjskie próbowałyby utworzyć korytarz łączący okupowany Krym z terytorium Rosji lub przeprowadzić desant mający zająć Odessę - przewiduje pismo.
Ukraina zostałaby wówczas pozbawiona dostępu do ważnych portów, a Rosja rozwiązałaby swoje problemy z zaopatrzeniem Krymu - ocenia "Foreign Affairs". Zaznacza jednak, że taka operacja wymagałaby zaangażowania wszystkich sił rosyjskich zgromadzonych wokół Ukrainy, jak również okupowania zajętych terenów, co byłoby kosztowne dla Moskwy i osłabiłoby władzę w Kijowie, ale nie doprowadziło do upadku państwa.
Trzeci scenariusz i jego cel
"Dlatego trzecim i najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest pełnoskalowa ofensywa Rosji, z użyciem sił lądowych, powietrznych i morskich, na wszystkich kierunkach natarcia" - czytamy w magazynie. W tym wariancie Ukraina zostałaby zaatakowana z północy, wschodu i od południa, z terytorium Rosji, Donbasu i Krymu, a siły rosyjskie na Białorusi wiązałyby ukraińskie jednostki strzegące Kijowa i blokowałyby włączenie się ich w obronę innych regionów.
Celem Rosji nie byłaby trwała okupacja czy zdobycie dużych miast, ale opanowanie i ochrona szlaków pozwalających na utrzymanie zaopatrzenia i atakowanie zgrupowań wojsk, kluczowych elementów infrastruktury, zakładów zbrojeniowych oraz "obiektów ważnych dla tożsamości narodowej i morale Ukraińców". Wśród tych ostatnich potencjalnych celów "Foreign Affairs" wymienia najważniejsze budynki rządowe w Kijowie oraz plac (majdan) Niepodległości w tym mieście - miejsce rewolucji godności z przełomu 2013 i 2014 r., po której Rosja zajęła Krym, a wspierani przez nią separatyści opanowali Donbas.
W takim wariancie Rosja na masową skalę używałaby artylerii dalekiego zasięgu, rakiet balistycznych krótkiego zasięgu oraz pocisków manewrujących - wylicza magazyn. Uzupełnia, że w takich atakach mogłyby zginąć dziesiątki tysięcy ludzi, doszłoby do chaosu, katastrofy humanitarnej i prawdopodobnie fizycznej eliminacji ukraińskiego dowództwa cywilnego i politycznego.
"Gdyby taki plan Rosji się powiódł, ataki sparaliżowałyby ukraiński rząd, infrastrukturę wojskową i ekonomiczną - a to wszystkie ważne punkty w celu przekształcenia Ukrainy w państwo upadłe" - podsumowuje "Foreign Affairs".