16 lipca dziewczynkę zgwałciło czterech chłopców, liberyjskich imigrantów, w wieku 9-14 lat.

Dziewczynka dała się namówić na pójście w ustronne miejsce, tam została zaatakowana i zgwałcona kolejno przez chłopców. Tak długo, aż krzyki nie zaalarmowały sąsiadów.

Reklama

Zwyrodnialców złapano, oskarżono o gwałt i napaść na tle seksualnym. Najstarszy z nich, 14-latek, będzie odpowiadał jak dorosły.

Mała Liberyjka została zostawiona sama sobie w Phoenix w stanie Arizona i w tej chwili zajmuje się nią opieka społeczna. Na wysokości zadania, w przeciwieństwie do rodziców, stanęli zwykli Amerykanie. Miejscowa policja odebrała wiele telefonów - ludzie oferują wsparcie finansowe, a nawet chcą adoptować dziewczynkę.

Reklama

Wiadomość o tragedii oburzyła Amerykanów. Gwałt potępiła prezydent Liberii, urzędującą od 2006 roku Ellen Johnson-Sirleaf.

"Myślę, że ta rodzina popełniła błąd. Rodzice powinni pomóc temu dziecku, które przeżyło traumę" - powiedziała prezydent Liberii. "Oni także potrzebują pomocy, ponieważ robią coś, co nie jest dłużej akceptowane w naszym społeczeństwie" - dodała.