Chodzi o drugi w serii album wydany w 1931 r. Tym razem młody detektyw trafia do Konga będącego wówczas belgijską kolonią. Krytycy od lat zarzucali Herge’owi, że obraz Afryki przedstawiony w tym tomie jest naiwny i rasistowski. "Mały czarny pomocnik Tintina jest postrzegany jako osoba głupia i pozbawiona wyrazu. To prowokuje myślenie, że czarni nie ewoluowali" - tłumaczy swoje żądania Mbutu Mondondo. Podobny pozew Kongijczyk złożył już w 2007 r. w Belgii, ale tamtejszy sąd zignorował sprawę. Teraz Mondondo gotów jest zaskarżyć publikację nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Właściciele praw autorskich do "Tintina", stowarzyszenie Moulinsart, bronią komiksu. "W XXI w. lektura albumu o Tintinie wymaga minimum intelektualnej uczciwości. Etykietka „politycznie poprawny” wykluczałaby publikację niektórych dzieł Balzaka, Verne’a czy sztuk Szekspira" - tłumaczyli dziennikarzom.
Jednak to niejedyne kłopoty komiksowego bohatera. Dwa tygodnie temu "Tintin w Kongo" wzbudził podobne zamieszanie w Nowym Jorku. Komiks usunięto z jednej z bibliotek publicznych na Brooklynie, po tym jak jeden z czytelników poskarżył się, że zawiera on "rasistowskie i nieodpowiednie dla dzieci rysunki".