Wszystko przez próbkę DNA pobraną z ubrania ofiary gwałtu i - na szczęście - brak wyboraźni bandyty. Dał się on w marcu złapać brytyjskiej policji po pijanemu za kierownicą. Po wrzuceniu do bazy danych jego próbki DNA, okazało się, że Polak jest poszukiwany za gwałt sprzed 10 lat.

Reklama

A teraz sąd karny w londyńskiej dzielnicy Southwark, w oparciu o tę próbkę DNA, skazał na karę ośmiu lat pozbawienia wolności 32-letniego Kazimierza S. W lipcu 1999 roku dopuścił się on potrójnego gwałtu i dwóch innych przestępstw na tle seksualnym - donosi BBC. Sąd zarządził także dożywotnie wpisanie Polaka do rejestru przestępców seksualnych.

Pogoń brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości za gwałcicielem nie była prosta. Zatrzymany w marcu i zwolniony za kaucją S. zbiegł do Polski, gdzie w styczniu 2009 roku aresztowano go na podstawie wydanego przez Brytyjczyków europejskiego nakazu aresztowania.

Po tym, jak ponownie trafił do więzienia w Anglii, usiłował przez pośredników zastraszyć ofiarę i jej mieszkającą w Polsce rodzinę, chcąc zmusić ją do wycofania zeznania złożonego na policji. Jego pośrednik proponował rodzicom Polki 15 tysięcy euro, jeśli namówią córkę do odstąpienia od oskarżenia.

Reklama

Podczas rozprawy Kazimierz S. zaprzeczył stawianym mu zarzutom. Twierdził, że z ofiarą łączyła go zażyła znajomość, którą zerwał z własnej inicjatywy. Ofiara była z tego powodu nieszczęśliwa i chciała go "wrobić" w gwałt sądząc, że go w ten sposób ukarze. Ława przysięgłych nie dała wiary tej wersji wydarzeń i uznała go za winnego.

Policja nadal poszukuje wspólnika S., który także brał udział w gwałcie, oraz świadków wydarzenia z 1999 roku.