W czwartek Zbigniew Hołdys relacjonował na Twitterze swoją wizytę w radiowej "Trójce". "Po programie dyr. Jacek Sobala na korytarzu ponowił zaproszenie, bym zaczął prowadzić własną audycję w <Trójce>. Odpowiedziałem, że widziałem jego wystąpienie, w którym nazwał pół narodu łajdakami" - pisał muzyk. Tłumaczył, że ma na myśli wystąpienie Sobali na Placu Teatralnym w Warszawie 10 maja, w miesiąc po katastrofie pod Smoleńskiem. Według Hołdysa, szef "Trójki" mówił wtedy, że "łajdacy muszą się bać" i "nie bójcie się, odzyskamy Polskę".

Reklama

p

"Zapytałem, czyja jest Polska, skoro ją musi odzyskiwać?" - pisał Hołdys. I dodał, że zapytał: "Kim są ci łajdacy? Czy to ja? Powiedziałem, że nie mogę przyjąć propozycji pracy od kogoś, kto mówi takie rzeczy. Zbladł i odszedł" - opowiadał muzyk. "Jak się potem dowiedziałem, nikt mu czegoś takiego dotychczas w oczy nie powiedział. Szkoda. Ludzie powinni mówić takie rzeczy funkcjonariuszom państwowym" - dodał Hołdys.

"To, w jaki sposób Zbigniew Hołdys opisał tę rozmowę, jest nieprawdą" - mówi w rozmowie z dziennikiem.pl Jacek Sobala. Relacjonuje, że muzyk zapytał go, w czyim imieniu mówił na Placu Teatralnym. "Odpowiedziałem, że jak każdy niezależny dziennikarz mówiłem w imieniu obywateli, społeczeństwa i w swoim własnym" - tłumaczy szef "Trójki".

Reklama

Dodaje, że Hołdys w swej relacji na Twitterze przypisał mu słowa, które nie padły. "Powiedziałem: <Panie Zbyszku, mówiłem wtedy, że w wolnej Polsce to łajdak powinien czuć strach, a przyzwoity człowiek powinien mieć możliwość wychowywać dziecko i bez trudu mu tłumaczyć, co to jest dobro, a co to jest zło>" - relacjonował Sobala, mówiąc, że na tym się skończyła jego rozmowa z Hołdysem. "To, co na Twitterze napisał pan Hołdys, to totalna bzdura" - przekonuje Sobala i dodaje, że najlepszym dowodem na to jest fakt, w jaki sposób został zacytowany.